W środę notowania ropy naftowej WTI spadły o 2,4%, niwelując tym samym większość zwyżki z wtorku. Tym samym, cena tego surowca spadła z powrotem poniżej poziomu 47 USD za baryłkę. Główną przyczyną wczorajszej zniżki był raport Departamentu Energii (DoE). Pokazał on bowiem kolejną zwyżkę zapasów ropy naftowej w USA.
Według DoE, w minionym tygodniu zapasy ropy naftowej wzrosły o 2,85 mln baryłek, mimo że w tym czasie import ropy naftowej do USA spadł do najniższego poziomu od 1991 r. Wprawdzie w pewnej części wzrost zapasów wynikał ze zmniejszonej aktywności amerykańskich rafinerii, jednak i tak jego wydźwięk był negatywny. Produkcja ropy w Stanach Zjednoczonych utrzymuje się bowiem na wysokim poziomie i na razie nic nie wskazuje na to, że będzie ona znacząco ograniczana w kolejnych miesiącach.
Członkowie Fed wskazują na grudniową podwyżkę stóp – złoto w dół.
Notowania złota w środę kontynuowały dynamiczną zniżkę. Cena tego surowca zbliżyła się już do poziomu 1100 USD za uncję, czemu wczoraj sprzyjały wypowiedzi członków amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Szefowa Fed, Janet Yellen, powiedziała bowiem, że podtrzymuje bazowy scenariusz grudniowej podwyżki stóp procentowych w USA, gdyż uważa, że sytuacja w amerykańskiej gospodarce pozwoli na ten ruch. W podobnym tonie wypowiedział się szef nowojorskiego oddziału Fed, William Dudley, który również jest zwolennikiem grudniowej podwyżki stóp procentowych w USA.
Agencja Reuters ocenia, że po wypowiedziach Yellen i Dudley'a już ponad 60% ankietowanych przez agencję analityków zakłada, że podwyżka może nastąpić jeszcze w tym roku. Nastroje te wyraźnie przekładają się na rosnącą wartość amerykańskiego dolara, która z kolei negatywnie wpływa na ceny złota.
Dzisiaj rano notowania żółtego kruszcu rosną, ale jest to symboliczna zwyżka w porównaniu do wcześniejszych spadków, co oznacza, że złoto wciąż ma potencjał spadkowy. Obecnie inwestorzy wyczekują kolejnych danych makro z USA, które będą wpływały na oczekiwania dotyczące terminu podwyżki stóp w USA.