Opublikowane w środę dane o produkcji przemysłowej w Chinach wskazały, że wzrosła ona w ubiegłym miesiącu „zaledwie" o 5,6 proc. rok do roku wobec oczekiwanych przez rynek 5,8 proc. i 5,7 proc. poprzednio. To kolejny słabszy od prognoz odczyt – wcześniej rozczarowały m.in. wielkość eksportu oraz poziom inflacji. Aby wyrwać gospodarkę z zapaści i uspokoić sytuację na rynku finansowym, władze Państwa Środka zdecydowały się na drastyczne poluzowanie polityki monetarnej (kilka obniżek stóp procentowych i poziomu rezerw obowiązkowych) i wprowadziły restrykcje w obrocie akcjami chińskich spółek. Działania te jak na razie nie przyniosły zamierzonego efektu.
Chiny odpowiadają za niemal 40 proc. światowej konsumpcji miedzi – nic zatem dziwnego, że wszelkie zawirowania w tamtejszej gospodarce mają bezpośrednie przełożenie na wycenę tego metalu. Od początku azjatyckiego minikrachu, tj. od maja tego roku, cena miedzi spadła już o przeszło 25 proc. Analiza techniczna sugeruje, że ten negatywny wynik może się pogłębić.
Po zanegowaniu wybicia z kanału spadkowego podaż sforsowała wspomniane wcześniej wsparcie przy 2,20 USD. Kolejna kluczowa bariera znajduje się dopiero przy około 1,50 USD.