Tymczasem już początek poniedziałkowych notowań przyniósł sporą zmianę. WIG20 krótko po starcie sesji na rynku kasowym zaczął tracić ponad 1 proc. względem piątkowego zamknięcia, choć samo otwarcie nie było od tej piątkowej końcówki zbyt mocno oddalone.

Po początkowym spadku rynek się ustabilizował i przez kilka kolejnych godzin wyceny kontraktów na WIG20 oraz wartość indeksu się nie zmieniały. Dopiero po godz. 13 ponownie dała o sobie znać podaż. W efekcie spadek sprowadził wycenę kontraktów w okolicę minimum z tego roku. Co ciekawe, spadkowi cen towarzyszył niski poziom obrotu. Tak niski obrót w poniedziałek nie byłby zaskakujący, ale pod warunkiem, że ceny byłyby stabilne. Tymczasem zmiana wycen była duża. Co więc oznacza brak aktywności? Zmiany cen nie są wiarygodne? Być może potencjał spadku jest ograniczony, ale nie oznacza to, że mamy ten ruch zupełnie ignorować. Z technicznego punktu widzenia spadek jest zgodny z panującym trendem. O tym, że kierunek trendu może się zmienić, świadczyć będzie dopiero pokonanie poziomu 2160 pkt. W tej chwili obserwujemy trend spadkowy i nawet pesymizm bijący z ostatniej ankiety SII nie będzie samodzielnie sygnałem do zmiany trendu. Popyt musi coś pokazać. Na poniedziałkowej sesji to podaż próbowała aktywności, a kupujących było jak na lekarstwo.