Mogłoby być, gdyby nie kilka argumentów za tym, by jednak powstrzymywać się przed byczą radością. Były one już tu przywoływane. Krótki czas trwania korekty oraz jej wielkość każe wnioskować, że na powrót trendu wzrostowego jest zbyt wcześnie. Dodajmy do tego brak pesymizmu wśród inwestorów giełdowych oraz niską aktywność podczas zwyżki cen. Takie czynniki trudno uznać za przemawiające do byczej wyobraźni.
Wygląda więc na to, że na zakończenie korekty trzeba będzie jeszcze poczekać. Jest całkiem prawdopodobne, że doświadczymy w zakresie wahań z ostatnich dni jakiejś konsolidacji. Przed nami pod koniec przyszłego tygodnia wstępne wartości wskaźników PMI, a tydzień później pojawi się wstępna wartość dynamiki amerykańskiego PKB. Wobec tej ostatniej oczekiwania nie są jednorodne. Mówi się o wzroście w tempie ok. 1 proc., choć są analizy wskazujące na wzrost symboliczny, ledwie przekraczający 0 proc. To rodzi niepewność i być może dopiero fakt zbliżania się publikacji będzie działał pobudzająco, a skoro teraz jest do niej trochę czasu, nie ma powodu za bardzo wychodzić przed szereg. Póki jesteśmy nad poziomem 1800 pkt, obowiązuje nastawienie pozytywne, a więc zakładamy, że wzrost cen będzie kontynuowany. Gdyby rynek szedł niżej, sytuacja byków by się skomplikowała, ale teraz nie ma co tego roztrząsać.