Ceny akcji ponownie wzrosły. Na naszym rynku realizuje się scenariusz odbicia po niskiej wartości wskaźnika nastrojów, jaka pojawiła się przed tygodniem. To było także apogeum strachu związanego z Brexitem. Później pojawiły się nieco korzystniejsze sondaże wskazujące na malejącą przewagę grupy „separatystycznej". Rynki finansowe zachowały optymizm i teraz obserwujemy jego skutki.

Kontrakty na WIG20 osiągnęły wspominaną ostatnią strefę oporu w okolicy 1840 pkt. Pytanie brzmi, czy popyt jest w stanie zrobić więcej. Gdyby to tylko zależało od wspomnianego wskaźnika nastrojów pewnie można byłoby liczyć na wiele więcej. Jest bowiem mało prawdopodobne, by wskaźnik w ciągu tygodnia skoczył -20 pkt. na poziom uznawane za przejaw przesadnego optymizmu. W związku z tym zasadne byłoby uznać, że jest szansa na kontynuację zwyżki, ale warunkiem jest pokonanie wspomnianej bariery, do której dziś dotarliśmy. W innym wypadku, niezależnie, gdzie mamy wskaźnik nastrojów, brak aktywności popytu będzie skutkował wyhamowaniem zwyżki z tego tygodnia.

Gdzieś w cieniu szumu referendalnego pojawiły się wieści o niższych od oczekiwań wskaźnikach PMI w Europie. Pocieszeniem był jedynie wskaźnik przemysłu niemieckiego, ale już w sektorze było rozczarowująco. We Francji w obu sektorach nic nie cieszyło. Cała strefa euro wybrała ścieżkę niemiecką, a więc wskaźnik przemysłowy okazał się wyższy od oczekiwań, a usługowy słabszy.