W maju ważnych wydarzeń nie brakuje

Dzięki porozumieniu USA–Chiny na rynku walutowym dolar wszedł w dynamiczną fazę umacniającej go korekty.

Publikacja: 26.05.2025 06:00

Główny Analityk z Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński

Główny Analityk z Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński

Foto: PAP/Jakub Kamiński

Czasem nie ma wyjścia i trzeba cytować samego siebie. Miesiąc temu w tekście dla „Parkietu” pisałem, że „… do rozmów (USA–Chiny) musi dojść i wtedy na rynkach zapanuje mała euforia. Prawdopodobieństwo? Według mnie 70 proc.”. I tak się też w maju stało, chociaż euforia była ograniczona do wybranych rynków.

USA i Chiny porozumiały się podczas rozmów 10–11 maja w Genewie w sprawie ceł wzajemnych. Na pozór to porozumienie wygląda znakomicie: cła na import do USA spadają ze 145 proc. do 30 proc., a cła na import do Chin do 10 proc. Po prostu obie strony obniżyły swoje, kuriozalne, cła po 115 punktów procentowych.

Pozostają jednak problemy. Przede wszystkim jest to wstępne porozumienie zawarte na 90 dni. Strony nadal podtrzymują swoje żądania. USA chcą doprowadzić do zrównoważenia wymiany handlowej, a Chiny chcą widzieć zerowe cła. To w sposób oczywisty nie jest możliwe do osiągnięcia. Poza tym Chiny już oskarżają USA o naruszenie porozumienia (w sprawie chipów wykorzystywanych w sztucznej inteligencji).

Wall Street zareagowała na porozumienie tak, jak można było tego oczekiwać – przesadnie. Z Białego Domu docierały też informacje, że bliskie są umowy handlowe z Japonią i Indiami, co również podgrzewało nastroje na Wall Street. Trzyprocentowe, a nawet ponadczteroprocentowe (Nasdaq) wzrosty indeksów, podobny spadek ceny złota i duży spadek EUR/USD – to wszystko było oczekiwane, ale fundamentalnie była to reakcja przesadna. Warto odnotować bardzo ograniczone zwyżki indeksów w Europie, bo przecież na linii wojny handlowej USA–UE postępów nie było.

Dzięki porozumieniu USA–Chiny na rynku walutowym dolar wszedł w dynamiczną fazę umacniającej go korekty, ale w dniu pisania tekstu już znów tracił. Uważam, że 17-letni kanał spadkowy kursu EUR/USD został opuszczony, a spadek tego kursu był tylko korektą, czyli ruchem powrotnym. Kenneth Rogoff, bardzo znany ekonomista, poświecił dolarowi swoją ostatnią książkę („Our Dollar, Your Problem”), w której twierdzi, ze zmierzch panowania dolara się rozpoczął i jest nieunikniony.

Też tak uważam i radzę się do tego przygotowywać, bo to nie jest proces krótkotrwały. Odnotować jednak trzeba, że potężny amerykański bank Wells Fargo sugeruje ograniczenie ekspozycji na rynki wschodzące i stawia na USA, mówiąc o czekającym nas umocnieniu dolara.

Ja się z tą opinią nie zgadzam i chyba nie zgadza się też już trzecia, uznawana, agencja ratingowa (Moody’s), która w połowie maja obniżyła rating USA. Pierwsza obniżka (S&P Ratings) była szokiem, drugą (Fitch) przyjęto raczej spokojnie. Świat się już przyzwyczaił, więc negatywna reakcja po tej ostatniej decyzji była znikoma. Tylko dolar ucierpiał (i tak według mnie skazany na przeceny) i nieznacznie straciły obligacje (wcześniej mocno traciły).

Jeśli chodzi o to, co może stać się w Ukrainie, to świat chyba już został pozbawiony złudzeń – pokoju nie będzie. Symptomatyczne było to, co strony ogłosiły po rozmowie telefonicznej Trump–Putin. Prezydent Trump mówił, że Ukraina i Rosja przystąpią „natychmiast” do rozmów o zawieszeniu broni, a Putin oświadczył, że Rosja będzie pracowała z Ukrainą w celu spisania memorandum o przyszłych rozmowach. W tym memorandum trzeba będzie zapewnić spełnienie rosyjskich warunków (których Ukraina przyjąć nie będzie mogła). Nie wykluczam, że Rosja w końcu zgodzi się na zawieszenie broni po to, żeby Trump mógł ogłosić sukces, ale będzie to bardzo nietrwałe porozumienie. Geopolityka w trzeciej dekadzie maja znowu jednak miała wpływ na zachowanie rynków, bo główne agencje informacyjne pisały, że Izrael szykuje atak na Iran. To pozwoliło anulować formację podwójnego szczytu na wykresie złota. Mocno tracił też dolar, co jeszcze raz potwierdzało, że utracił pozycję bezpiecznej przystani.

W Polsce Rada Polityki Pieniężnej na początku maja obniżyła stopy procentowe o 50 punktów bazowych (do 5,25 proc.), co zostało przyjęte bardzo spokojnie. Złoty nawet nie stracił. Warto odnotować, że podczas konferencji prasowej Adam Glapiński, prezes NBP, powiedział, powołując się na mocne upoważnienie całej RPP, że nie jest to początek cyklu obniżek stóp. Niektórzy z członków Rady mówili o dyskusji po lipcowej projekcji inflacyjnej, a niektórzy o decyzji jesienią. Z tego wynika, że w lipcu będzie dyskusja, a decyzja we wrześniu (w sierpniu nie ma posiedzenia).

Na koniec dochodzimy do wyborów prezydenckich. Polityka mocno potrafi się odcisnąć na gospodarce, więc nie sposób zamknąć się w wieży z kości słoniowej i udawać, że polityków nie ma. Wszyscy, jak mniemam, wiemy, że prezydent ma prawo weta i inicjatywę ustawodawczą, ale oprócz tego na niwie gospodarczej może zdziałać niewiele. Co oczywiście nie przeszkadza kandydatom w wygłaszaniu gospodarczych zapowiedzi.

Co jest przed nami? Wygrana Rafała Trzaskowskiego to zapewnienie aksamitnej współpracy rządu z prezydentem do czasu wyborów parlamentarnych w listopadzie 2027 r. Zupełnie inaczej wyglądałaby współpraca rząd–prezydent po wygranej Karola Nawrockiego. Kandydat przecież nie ukrywa, że marzeniem zarówno jego, jak i jego ugrupowania jest zmiana koalicji rządzącej na taką, w której pojawiłoby się Prawo i Sprawiedliwość.

Wniosek jest prosty. Jeśli ktoś chce harmonijnej współpracy (gospodarczej) na linii rząd–prezydent, to powinien głosować w drugiej turze na Rafała Trzaskowskiego. Widzieliśmy 18 maja potwierdzenie tej tezy – w wyborach prezydenckich w Rumunii w drugiej turze wygrał proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan. Co się stało w poniedziałek na rumuńskiej giełdzie? Jej główny indeks zyskał 3,7 proc. po wzroście w piątek przedwyborczy o około 3 proc. (już wtedy sondaże pokazywały, kto wygra). Jeśli zaś kogoś mniej interesują sprawy ekonomiczno-gospodarcze, a zdecydowanie przeważa chęć zmiany rządu, to musi głosować na Nawrockiego.

A co z rynkami? W okresie niepewności warto ciągle interesować się funduszami dłużnymi. Szczególnie polskimi, bo na przykład amerykańskie obligacje zachowują się tak, że należy zachować ostrożność. W Polsce wojna handlowa USA może nawet obniżać inflację – producenci odcięci od Stanów będą szukali rynków zbytu. Globalne osłabienie dolara będzie umacniało złotego, co też inflację będzie obniżało. Z tego wniosek, że u nas RPP będzie obniżała stopy, a to pomoże w osiągnięciu przez fundusze dłużne solidnych zysków.

A akcje? w Polsce nadal są tanie, a w USA za drogie, ale skoro czekamy na umowy handlowe, to trudno tam będzie o solidną korektę. I na koniec – powiedzenie „w maju sprzedaj i uciekaj” często się nie zgadza, ale warto pamiętać, że nie mówi ono o tym, że maj będzie korekcyjny, tylko o tym, że warto podczas tego miesiąca nieco odchudzić portfele akcji.

Felietony
Certyfikaty inwestycyjne bez agenta emisji?
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Felietony
Czy wiek emerytalny zostanie podniesiony w dającej się przewidzieć przyszłości?
Felietony
Zaskakujące zapytanie Urzędu KNF
Felietony
Być jak Warren Buffett
Materiał Promocyjny
Nowa jakość doradztwa inwestycyjnego dla klientów Premium
Felietony
Dlaczego dobre firmy się nie sprzedają?
Felietony
Certyfikaty inwestycyjne bez agenta emisji?