Rosnące maksima, rosnące minima, rekordy wszech czasów, ale wciąż bez finału nad Wisłą. WIG utrzymuje się w psychologicznej strefie 100k. Z jednej strony można odnieść wrażenie, że paliwa do dalszej hossy zabrakło. Tygodniowy RSI wysyła ostrzeżenia związane z negatywną dywergencją. Na rynku walutowym brakuje przełomu, a jak pokazuje historia, akcyjne byki bez zielonego światła od złotego nie odważą się na mocniejszą kontrę. Trwa wyczekiwanie na sygnał, którego jak na razie nie widać. Możliwe, że do Dnia Dziecka marazm nad Wisłą będzie postępować. Dekadę temu zagraniczni inwestorzy pokazali, jak zapatrują się na wynik wyborów. WIG oraz złoty wówczas osiągnął szczyt, rozpoczęła się era niedźwiedzia. Historia może się powtórzyć, jeżeli w II turze nie wygra ten, na którego stawia zagranica. Do finalnej rundy pozostało już tylko kilka dni. To niewiele czasu na ustawienie się z pozycją. Przepychanki postępują, zawodnicy oglądają się na siebie i za siebie. Pytanie, która ze spółek wyjdzie przed szereg, a która zostanie w tyle. Przypomina to trochę bardzo popularny sport bukmacherski w Japonii. Zamiast kolarzy są spółki. Banki są z przodu, ale PKO wykazuje się od dłuższego czasu słabością. Energetyka ma już za sobą bardzo silną zwyżkę i pytanie, czy wytrzyma narzucone tempo. Pozostają jeszcze spółki surowcowe, które mają dokąd wracać. Budowlanka zaczęła kuśtykać. Do łask wraca gaming. A odzieżówka stara się pokazać, że wszystko jest OK. Keirin to jednak rywalizacja na zaskoczenie, ale i na zmęczenie. Czekamy na finał.