To już mogło wpłynąć na nastroje na starcie notowań. Mogło, ale pewnie wpłynęło w mniejszym stopniu, bowiem strach na rynkach pojawił się na wieść o zawieszeniu operacji przez kilka funduszy rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii. Nieruchomości brytyjskie mają za sobą długotrwały okres wzrostu cen i pojawiła się obawa, czy przypadkiem się ten okres nie zakończył.
Notowania na GPW rozpoczęły się blisko zamknięcia z dnia poprzedniego, ale kontraktom w trakcie poranka udało się jedynie wyrównać poziom z wtorkowej końcówki. Później przeważyła podaż. Przewaga nie była duża, co widać po obrocie, ale mimo wszystko cen spadały wraz z cofającym się popytem. Ten się cofał naśladując zachowanie rynków zachodnich, a szczególnie niemieckiego DAXa, który kontynuował osłabienie trwające od początku tygodnia.
Sytuacja techniczna na wykresie cen serii wrześniowej nie uległa większej zmianie. Osłabianie przybliżyło rynek nieznacznie do poziomu minimum, jakie zostało wyznaczone w piątek przed tygodniem. Nie był to jednak żaden przełom. Wobec tego wciąż jest możliwość powiększenia odbicia, choć jak wspominałem tu już wcześniej, na wiele bym tu nie liczył. Zachowanie rynków pozostawia wiele do życzenia. Nie widać, by popyt stał się bardziej aktywny. W takim razie trudno będzie zanegować przecenę, która się pojawiła po ogłoszeniu wyników referendum w Wielkiej Brytanii.