W przypadku dwóch ostatnich zbóż jest on najniższy od 2010 roku (dla kukurydzy od 2014 roku). Czy jest szansa na przerwanie tej tendencji?
Nie ulega wątpliwości, że to zależeć będzie od prognoz popytu i podaży. Wskazówką dla rynku mogą być opublikowane w tym tygodniu raporty Amerykańskiego Departamentu ds. Rolnictwa (USDA). Pierwszy z nich, z poniedziałku, odnosi się do jakości zbiorów.
Nowe dane wskazują, że aż 76 proc. upraw kukurydzy i 71 proc. upraw soi jest w dobrej lub doskonałej kondycji. Tak wysoki odsetek to nie tylko jeden z najlepszych wyników w ostatnich kilkunastu latach, to także więcej, niż wynosił on o tej porze podczas rekordowych lat 2014 dla kukurydzy i 2015 dla soi.
Kolejnym z raportów były wtorkowe World Agricultural Supply and Demand Estimates. Zgodnie z nim w przypadku kukurydzy i soi wyższy areał równoważony jest przez zwiększony eksport i popyt wewnętrzny. Gorzej wygląda sytuacja w przypadku pszenicy, gdzie wzrost eksportu do najwyższego od trzech lat poziomu (tj. 925 mln buszli) nie skutkuje spadkiem zapasów.
Wobec takich informacji trudno byłoby oczekiwać znaczącej reakcji rynku. Dlaczego więc w ostatnich dniach obserwujemy odbicie kursu wspomnianych zbóż? Z punktu widzenia zbiorów jest jeszcze jeden kluczowy czynnik – pogoda. Ta jest wyraźnie bardziej kapryśna niż to, z czym mieliśmy do czynienia chociażby w ciągu ostatnich dwóch (rekordowych) lat.