Szczyt ten był dotychczasowym maksimum odbicia po przecenie, jaka nawiedziła nasz rynek po informacji po wynikach referendum w Wielkiej Brytanii. Obie fazy zwyżki mają obecnie podobną wielkość, co może rodzić myśli o możliwości pojawienia się jakiejś fazy korekty. Do niedawna za poziom wsparcia uchodziła okolica 1700-1720 pkt. Teraz, gdy rynek zawędrował wyżej, wsparciem może już być okolica lokalnego dołka na wykresie intra, czyli 1730 pkt. Gdyby kontrakty zeszły pod ten dołek poważnie można byłoby się zastanawiać, czy spadek by nas nie zaprowadził ponownie w okolicę 1650 pkt. Na razie jednak to popyt ma pewną przewagę w krótkim terminie, w czym mu pomagają wciąż kiepskie nastroje wśród indywidualnych inwestorów. Pesymizm większości graczy nie sprzyja znaczącym spadkom cen, bo prawdopodobnie ta większość już się do swoich oczekiwań dostosowała na rynku. O ile więc analiza nastrojów pozwala jeszcze oczekiwać zwyżek, to technicznie zwyżka wciąż jest rozważana w terminie krótkim. To mogłoby się zmienić dopiero po pełnym zanegowaniu porefendalnego spadku cen.
W czasie sesji dowiedzieliśmy się, że płace w sektorze polskich przedsiębiorstw wzrosły r/r w tempie ponad 5 proc., a więc nieco szybciej niż oczekiwano. Można to uznać za przejaw poprawy sytuacji na rynku pracy, a to w przyszłości może przełożyć się na szybsze wyjście z deflacji i pozwolić powrócić inflacji.