Wydaje się, że część bagażu, jakim obciążony był sektor bankowy, zostanie zdjęta. Propozycja prezydencka dotycząca rozwiązania problemu kredytów walutowych pociąga za sobą faktycznie ułamek kosztów wcześniej wysuwanych rozwiązań. Jest to zastanawiające, bo z sytuacji, gdy omawiane są rozwiązania wprowadzające zagrożenia dla systemu bankowego, przechodzimy do propozycji, które kosztowo są dla banków do przełknięcia, ale faktycznie głównej bolączki nie rozwiązują. Reakcja wycen banków jest uzasadniona, bo wygląda na to, że potencjalne koszty będą niższe. Pytanie, na ile wiarygodna jest aktualna wersja „pomocy frankowiczom". Obecnie rządzący mają łatwość przedstawiania nowych rozwiązań.

Już przyzwyczailiśmy się, że władza w Polsce nie ma minimalnej choćby wrażliwości na to, co jej decyzje czynią z rynkiem kapitałowym. Przedstawianie ważkich dla wycen akcji decyzji w trakcie sesji jest tego przejawem. Trudno jest się także opierać rozmyślaniom, na ile szczelny jest system podejmowania takich decyzji. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy to kolejna już sytuacja, gdy pojedyncze decyzje, czy wypowiedzi polityków wpływają na wyceny aktywów. Nikt nie wyciąga wniosków, co jest przykre, bo psuje rynek i podnosi ryzyko obecności na nim dla tych, którzy wciąż chcą na nim być. Są skutecznie zniechęcani.