Poziom ten okazał się skuteczną barierą dla strony popytowej, która zresztą w ostatnich dniach i tak była wspierana raczej przez uwarunkowania techniczne, nie zaś fundamenty na rynku ropy naftowej.

Co prawda pojawiły się spekulacje dotyczące możliwości podjęcia kolejnych rozmów przedstawicieli krajów produkujących ropę naftową, jednak istnieją uzasadnione wątpliwości co do tego, czy takie spotkanie cokolwiek by zmieniło.

Chociaż Wenezuela naciska na solidarne zamrożenie produkcji ropy naftowej przez kraje z OPEC oraz spoza kartelu, to wielu kluczowych producentów wydaje się temu rozwiązaniu przeciwnych – należą do nich m.in. Arabia Saudyjska, Iran i Irak, które wolą walczyć o swój udział w rynku, a nie o wyższe ceny ropy. Z kolei rosyjski minister energii, Aleksander Nowak, wypowiedział się sceptycznie na temat tego pomysłu, twierdząc, że na razie zamrożenie produkcji nie miałoby uzasadnienia.

W rezultacie, notowania ropy pozostają pod presją podaży i mają potencjał do kontynuacji zniżki. Sprzedającym dodatkowo sprzyjają dane z USA. Amerykański Instytut Paliw podał, że w minionym tygodniu zapasy ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych wzrosły o 2,1 mln baryłek. Z kolei Departament Energii podał, że w 2016 r. produkcja ropy w USA spadnie o 700 tys. baryłek dziennie, co jest mniejszą zniżką niż prognozowano wcześniej (-820 tys. baryłek dziennie).