Mark Hulbert w najnowszym tekście podał kilka ciekawych liczb, które dają pojęcie, z czym mamy do czynienia. Swoją drogą to kolejny fenomen rynku, który istnieje, choć nie sposób go wiarygodnie uzasadnić. Innym jest zasada pozbycia się akcji na początku maja i powrót na rynek na początku listopada. Pewnie obie mają coś ze sobą wspólnego, przy czym ta druga jest zdecydowanie powszechniejsza. Z naszego punktu widzenia możliwość osłabienia notowań w USA nie musi się automatycznie przekładać na słabość rynku polskiego, ale z pewnością ewentualne marudzenie na Wall Street będzie ograniczało potencjał naszych byków.
Mark Hulbert przywołuje statystyki, które wskazują, że średnia zmiana indeksu przemysłowego Dow Jones we wrześniu wynosi -1,1 proc., podczas gdy podczas pozostałych miesięcy w kalendarzu średnia zmiana wynosi 0,8 proc. Jeśli podzielić historię wartości indeksu na dekady, to w całym tym szeregu jedynie w jednym przypadku średnia wrześniowa nie była poniżej średniej z całego roku, a w ponad połowie przypadków średnia zmiana we wrześniu zajęła 11 lub 12 miejsce w rankingu średnich dla poszczególnych miesięcy. Naturalnie jest to tylko statystyka, a więc nie ma pewności, że ten miesiąc również będzie kiepski, a jeśli nawet, to w jakiej skali. Niemniej posiadanie akcji amerykańskich we wrześniu wiąże się z ponoszeniem powiększonego ryzyka, które jest statystycznie zauważalne.