Notowania przebiły psychologiczny poziom 1200 USD za uncję i powoli kierują się w stronę tegorocznych minimów ze stycznia. Za słabością złota stoi przede wszystkim rosnący dolar, który zyskuje konsekwentnie od wygranej Donalda Trumpa i „czeka" na podwyżkę stóp. Ostatnie dwa miesiące wystarczyły, żeby skasować aż połowę tegorocznych zwyżek. Przypomnijmy, że jeszcze we wrześniu kurs wynosił 1350 USD za uncję. Od tego czasu notowania nieuchronnie zmierzają w kierunku poziomów, jakie zajmowały jeszcze przed decyzją Brytyjczyków o wyjściu z Unii. Prawdopodobnie najbliższym przystankiem w spadkach są poziomy w okolicy 1130 dolarów za uncję.

Niezmiennie przyczyną słabości złota jest silny dolar. Amerykańska waluta rośnie w oczekiwaniu na posiedzenie Fedu w połowie grudnia, kiedy ma zapaść decyzja o podniesieniu stóp. – Podwyżka stóp może okazać się właściwa względnie szybko, jeśli napływające dane nie przyniosą kolejnych dowodów na kontynuację postępu w realizacji naszych celów – powiedziała w poprzednim tygodniu przed Kongresem Janet Yellen, szefowa Fedu. Rynek odebrał tę informację właściwie jako zapowiedź decyzji.

Siła dolara równolegle sprawia, że złoto jest drogie w pozostałych walutach, również w złotym. Cena uncji wynosi obecnie blisko 5 tys. zł. Oznacza to, że podczas gdy złoto wyrażone w dolarze w ostatnich dwóch miesiącach straciło ponad 10 proc., to inwestorzy w Polsce właściwie nie ponieśli strat. W skali ostatnich 12 miesięcy zwrot wyniósł niemal 15 proc.

Czy to już dobry moment na zakup złota? Spadki okazały się wystarczające, żeby do decyzji skłonić Rosjan. Centralny Bank Rosji kupił w październiku ponad 40 ton złota, wynika z najnowszego raportu banku na temat stanu rezerw. To nie pierwszy zakup w tym roku, ale jego skala była imponująca. Z oficjalnych statystyk wynika, że były to największe jednorazowe zakupy w tym stuleciu.

Centralny Bank Rosji rośnie na potentata rynku. W skarbcu ma już ponad 1583 tony kruszcu i zajmuje szóste miejsce wśród największych, oficjalnie raportowanych rezerw. Jeśli utrzyma to tempo, może niedługo ponownie prześcignąć Chiny (1843 t), które w ostatnich miesiącach (przynajmniej oficjalnie) nie zwiększały stanu posiadania. Największe rezerwy niezmiennie mają USA (8134 t). W Europie palmę pierwszeństwa dzierżą Niemcy, z rezerwami na poziomie 3378 ton metalu. Polska ze 103 tonami zajmuje 36. miejsce na liście.