Można domniemywać, że wpływają na to przynajmniej dwa czynniki. Popyt pierwotny, który stoi za dotychczasowymi wzrostami wciąż pozostaje aktywny, choć teraz natężenie jest tu mniejsze. No i spóźnialscy, którzy do niedawna raczej z powątpieniem przyglądali się wydarzeniom na indeksie spółek największych. Te wątpliwości może i są nadal aktualna, ale przecież nie można na siłę walczyć z faktami, a te są takie, że doszło do niedawno do pokonania ważnego poziomu oporu. Zaprzeczanie temu nie ma sensu.

Naturalnie taki sygnał nie daje automatycznie przekonania to tym, że rynek będzie teraz pruł w górę bez opamiętania. Korekta, która rozpoczęła się pod koniec ubiegłego tygodnia wcale się jeszcze nie zakończyła. Jest całkiem możliwe, że dotychczasowe jej minimum zostanie poprawione. Niemniej wydaje się, że popyt jest na tyle silny, by podtrzymać ceny kontraktów nad poziomem wsparcia. Obecnie jest to okolica 1770 pkt.

Przed nami decyzja FOMC i rynek się do tego zaczyna przygotowywać. Sama podwyżka stóp procentowych oczywiście zaskoczeniem nie będzie, ale nie tego się teraz szuka. Szuka się wskazówek dotyczących przyszłych podwyżek, a szczególnie śladów determinacji, które sugerowałyby przybliżony termin kolejnego ruchu normalizującego politykę pieniężną w USA. Obecnie jako realne podaje się terminy w połowie przyszłego roku.