Wśród nich najważniejszą pozostaje strajk w największej kopalni miedzi na świecie – chilijskiej Escondida, której udziałowcem większościowym jest spółka BHP Billiton. Protest w kopalni, odpowiadającej za ponad 5 proc. całkowitej produkcji miedzi, trwa już od 9 lutego i jest połączony z całkowitym wstrzymaniem prac wydobywczych. Droga do porozumienia wciąż wydaje się daleka.

W ostatnich dniach fiaskiem zakończyły się kolejne już rozmowy na linii związki zawodowe – zarząd spółki. BHP Billiton oskarża protestujących 2500 pracowników o to, że tworzą blokady i nie dopuszczają do pracy pozostałych osób zatrudnionych w firmie, a niezrzeszonych w związkach zawodowych. Uczestniczący w strajku robotnicy używają ostrej retoryki, twierdząc, że przedstawiciele spółki wywierają na nich nacisk i oferują złe warunki pracy. Przy tak negatywnym nastawieniu obu stron ciężko będzie o szybkie wypracowanie kompromisu. Obecnie już wiadomo, że wstrzymanie wydobycia potrwa co najmniej 30 dni – później możliwe będzie zastąpienie strajkujących pracowników osobami z zewnątrz, o ile ci pierwsi nie wrócą do pracy. Tak czy inaczej, nie będzie to jeszcze kończyło problemu – a to oznacza, że presja popytu na ceny miedzi może się jeszcze utrzymywać przez co najmniej kilka tygodni.