Ostatnia sesja mijającego tygodnia przyniosła kolejne spadki na głównym warszawskim indeksie. Można się było tego spodziewać choćby po tym, że w czwartek doszło do naruszenia przez WIG20 minimów z listopada.
Początek piątkowego handlu, podobnie jak to było w czwartek, zaczął się korzystnie dla kupujących i można było mieć nadzieję na zanegowanie sygnału sprzedaży, jaki pojawił się na koniec sesji z dnia poprzedniego. Jednak zapał byków szybko został stłumiony i po dwóch godzinach od startu WIG20 zanurkował aż do 2377 pkt, czyli ponad 1,3 proc. w dół. Im bliżej było końca, tym bardziej sytuacja się poprawiała, na co wpływ miała ogólna poprawa na innych europejskich giełdach oraz otwarcie na zielono za oceanem. Ostatecznie jednak WIG20 zakończył dzień na 2390 pkt, co oznacza, że w ciągu tygodnia spadł o 3,6 proc.
Na wykresie technicznym powstała świeca zwana szpulką z korpusem koloru czarnego. Spadek WIG20 został powstrzymany w rejonie silnych wsparć, gdzie w połowie września nastąpiła konsolidacja i wybicie górą, w efekcie którego indeks blue chips wspiął się na nowe szczyty hossy. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki oraz to, że dorobek strony podażowej z trzech ostatnich sesji jest już dość pokaźny, można się spodziewać, że początek przyszłego tygodnia przyniesie odreagowanie.
W gronie WIG20 znów największym ciężarem były spółki petrochemiczne, czyli PKN Orlen i Lotos. Do czwartkowej zniżki o ponad 4 proc. w piątek dołożyły kolejne 3,7 proc. Słabiej zachowywały się także banki. Na lidera zwyżek wyrosło CCC, które w trakcie dnia zaprezentowało miesięczne dane o sprzedaży. Na koniec dnia akcje obuwniczej spółki drożały o 8,4 proc.
Piątek na minusie, podobnie jak blue chips, kończyły również średnie oraz małe spółki, choć skala spadków była znacznie mniejsza. Zdaje się, że inwestorzy spoglądają coraz przychylniej szczególnie na maluchy.