Obserwujemy bardzo mocny początek roku na giełdach. Tak w Polsce, jak i w Nowym Jorku, gdzie pierwszy tydzień 2018 r. był najlepszy od 2006 r. Czy to zwiastuje dobry cały rok?
Historia pokazuje, że teoretycznie styczeń jest najlepszym miesiącem ze wszystkich wzrostowych miesięcy, które są w danym roku. To, że obecnie mamy wyjątkowo dobre czasy, nie powinno dziwić. Dane makroekonomiczne ze świata są dobre, a rosnąca inflacja zachęca do podjęcia większego ryzyka oraz ulokowania środków na giełdzie. Mnie osobiście tak dobry i dynamiczny początek nie dziwi i byłbym optymistą, jeśli chodzi o I półrocze 2018 r. Dane gospodarcze i nastroje wskazują, że powinno być dobrze i można liczyć w tym czasie na zyski.
Indeks Dow Jones od wielu lat pnie się w górę bez większej korekty. Czy jednomyślność co do optymizmu nie powinna być sygnałem ostrzegawczym?
Absolutnie tak. Jesteśmy w dosyć dojrzałej fazie hossy, Dow Jones może dalej pokonywać kolejne okrągłe poziomy, ale pamiętajmy, że są to tylko liczby. Inwestorzy, którzy dopiero teraz wchodzą na rynek, nie mogą opierać swoich oczekiwań na podstawie tego, co działo się w ostatnich dziesięciu latach. Należy liczyć się z tym, że będzie więcej zmienności oraz korekt. Będzie więc więcej okazji inwestycyjnych, ale należy zachować ostrożność. Radzę inwestować łyżeczką, a nie chochlą.