Pierwszą z takich regulacji jest rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO), które powinno być wdrożone praktycznie we wszystkich przedsiębiorstwach do 25 maja br. Ma ono na celu zabezpieczenie naszych danych osobowych i bardzo dobrze, że taka regulacja powstała, gdyż wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy jednoznacznie wskazują, jak duże niebezpieczeństwa mogą wyniknąć z niekontrolowanego „obrotu" takimi informacjami. Kłopot jednak w tym, że nowe przepisy są niezgodne z wieloma innymi, co będzie potęgować chaos prawny.
Chaos ten może być szczególnie dotkliwy w przypadku spółek giełdowych, gdzie mamy do czynienia z daleko idącymi wymogami przejrzystości, zbierania i ujawniania szerokiego zakresu danych, w tym także osobowych. Może się zatem przydarzyć wiele sytuacji, w których emitent będzie przedmiotem skrajnie różnych wymogów prawa.
Wśród wymogów bezwzględnie obowiązujących spółki giełdowe możemy wymienić wiele takich, które wymagają wprost zbierania danych osobowych (np. lista insiderów, lista menedżerów, lista osób powiązanych z menedżerami), a nawet ich udostępniania (lista akcjonariuszy zarejestrowanych na walne czy forma powiązania z menedżerem w przypadku publikacji informacji o dokonanej transakcji akcjami emitenta).
A co ma zrobić notowana spółka, jeśli dana osoba nie wyrazi zgody na przetwarzanie jej danych osobowych? Lub wręcz powoła się na prawo do zapomnienia i zażąda usunięcia informacji historycznych? Abstrahując od technicznego aspektu takiej operacji, możemy mieć do czynienia z olbrzymim problemem prawnym. Jak powinien się zachować emitent poddany przeciwstawnym wymogom regulacyjnym? Czy stosować regulacje rynku kapitałowego jako lex specialis, czy regulacje o ochronie danych osobowych, jako prawo późniejsze? Czy może powinien porównać wysokość sankcji wynikających z tych przepisów? Pytania te – dziś brzmiące abstrakcyjnie – za miesiąc mogą się okazać bardzo rzeczywistymi problemami.
Inny ciekawy wątek regulacyjny dotyczy propozycji nowych przepisów dla crowdfundingu udziałowego. Ta forma taniego pozyskiwania kapitału przez przedsiębiorców z jednej strony, z drugiej zaś – możliwości udziału inwestorów w rynkowym sukcesie nowych firm od samych ich początków, doświadczyła pewnej schizofrenii regulacyjnej. Wchodzą właśnie przepisy podnoszące limit emisji crowdfundingowych do 1 mln euro, a jednocześnie pojawił się projekt rozporządzenia wymagający licencjonowania tego typu działalności i obciążający obowiązkami charakterystycznymi dla rynku regulowanego.