Jesienią ubiegłego roku inwestorzy martwili się o amerykańską gospodarkę. Co możemy na ten temat powiedzieć po kilku miesiącach tego roku? Czy perspektywa recesji w USA w jakiś sposób się przybliżyła, czy może się oddala?
Artur Włoch (A.W.): Napięcia w handlu międzynarodowym, potencjalne negatywne skutki brexitu, znaczny wzrost zadłużenia, głównie w krajach rozwijających się, znajdują odzwierciedlenie w ostatnich odczytach z Europy, Japonii, ale też niektórych gospodarek wschodzących. Bez wątpienia mamy do czynienia ze spowolnieniem w światowej gospodarce. Według MFW wzrost gospodarczy wyniesie 3,3 proc. w tym roku, prognoza ta jest obniżką wcześniejszych, styczniowych szacunków o 0,2 pkt proc.
Grzegorz Czekaj (G.C.): Napływające w tym roku dane wskazują na wolniejsze tempo wzrostu gospodarczego w stosunku do roku 2018. Za oceanem skala spowolnienia nie jest dramatyczna. Około 2-proc. tempo wzrostu w USA to wynik przyzwoity i z pewnością daleki od recesji. Amerykański rynek pracy jest wciąż silny, a tamtejsza gospodarka póki co wykazuje odporność na zewnętrzne zawirowania.
Bardzo duża niepewność towarzyszy prognozom dotyczącym innych dużych gospodarek – Chin i strefy euro, gdzie koniunktura w ostatnim półroczu istotnie się pogorszyła. W Europie zwłaszcza przemysł jest w słabej kondycji i wyraźnie potrzebuje impulsu. Duże nadzieje wiązane są ze stymulacją fiskalno-monetarną w Chinach. Widać tu pierwsze jaskółki poprawy – zobaczymy, na ile przełożą się na faktyczne ożywienie.
Choć gospodarka globalna wyraźnie spowolniła, to trudno jednoznacznie stwierdzić, że ryzyko recesji wzrosło (zwłaszcza porównując z nastrojami z końcówki roku). Oczywiście cykl jest już zaawansowany, jednak nie oznacza to automatycznie, że musi się szybko zakończyć. Recesja pojawić się może w wyniku wystąpienia szoku zewnętrznego. Na tym polu można – jak zawsze – sporo spekulować, jednak w praktyce są to wydarzenia trudne do przewidzenia.