Właścicielka zakładu fryzjerskiego, z dużym doświadczeniem w zawodzie, już od dawna porozumiewa się z klientkami przede wszystkim za pośrednictwem specjalnej aplikacji. Można tam zarezerwować wizytę (i odwołać ją), od razu zgłosić ewentualne specjalne życzenia, upolować promocję. Aplikacja przypomni też o wizycie dwa dni wcześniej.
Takie przykłady można by mnożyć. Lubimy korzystać z nowych technologii w życiu prywatnym i równie chętnie posługujemy się nimi w pracy. I to niezależnie od wieku czy wykonywanego zawodu. Z badań (np. tegorocznego przygotowanego przez PARP) wynika, że Polacy są wręcz entuzjastami nowych technologii w miejscu pracy. Dla ok. 80 proc. zatrudnionych są one raczej szansą niż zagrożeniem. 88 proc. ankietowanych deklaruje gotowość podnoszenia kompetencji niezbędnych w cyfrowym świecie – nawet we własnym zakresie, jeśli pracodawca tego nie zapewnia. Pod tym względem należymy do czołówki w UE. Robotów się więc nie boimy. To dobrze. Możemy je przecież wykorzystać z korzyścią dla siebie. Jak długo jeszcze?
Rynek pracy pozostaje pod wielkim wpływem rewolucji technologicznej. Zdają sobie z tego sprawę zarówno firmy – stawiające na innowacje, roboty, internet rzeczy, nowoczesne aplikacje, jak i pracownicy. Ci drudzy coraz częściej akceptują to, że wciąż powinni rozwijać swoje kwalifikacje i umiejętności, a niejednokrotnie będą zmuszeni przekwalifikować się. Jak pokazuje tegoroczny raport PARP „Rynek pracy, edukacja, kompetencje", za najatrakcyjniejsze miejsce pracy uznajemy sektor technologii informacyjnych i komunikacyjnych (ICT); 50 proc. badanych chciałoby tam znaleźć zatrudnienie. Co druga osoba zdecydowałaby się także na pracę w branżach związanych z automatyką, FMCG (produkty szybkozbywalne) i z naukami przyrodniczymi. Najmniej popularne są zawody z sektora usług, zwłaszcza publicznych i hotelarskich.
45 proc. zatrudnionych w naszym kraju rozgląda się za nowymi ofertami pracy, a 10 proc. aktywnie poszukuje nowego zajęcia
61 proc. pracowników odchodzi z firm z powodu propozycji lepszego wynagrodzenia w innym miejscu, natomiast 42 proc. dlatego, że nie widzi szansy na rozwój kariery