Prof. Krzysztof Borowski: Na rynku trwa fala B, która jest pułapką, a inwestorzy się na nią łapią

Prof. Krzysztof Borowski z SGH był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Tematem rozmowy była sytuacja na rynkach akcji.

Publikacja: 17.04.2020 14:01

Foto: parkiet.com

W wyniku ostatniej fali wzrostowej WIG zyskał prawie 30 proc., a ponad 100 spółek z szerokiego rynku przebiło ten wynik z nawiązką. Czy to wciąż fala B w ramach trójki Elliotta, która stanowi klasyczną pułapkę, czy jednak formacja V, która bessę kończy?

Wydaje mi się, że na to pytanie nikt teraz nie potrafi odpowiedzieć prawidłowo. Trzeba pamiętać, że teorie Elliotta i Dowa, które dokładnie opisują schemat, w którym po fali B następujące fala C, czyli fala rozczarowania, były tworzone na przełomie XIX i XX wieku, a więc wtedy, gdy kryzysy miały charakter czysto finansowy. Natomiast obecny kryzys ma zupełnie innych charakter, zdrowotny, który dopiero przyniesie reperkusje finansowe. Ponadto 100 lat temu banki centralne stały z boku i nie reagowały na kryzysy tak, jak to robią obecnie – dosypując do niego góry pieniędzy. W kontekście tych dwóch zasadniczych różnic, stare teorie opisujące rynek mogą się mylić i być może trzeba stworzyć nowe.

Mamy do czynienia z sytuacją zupełnie niespotykaną, ale czy fakt, że ten kryzys uderza z dwóch stron bezpośrednio w gospodarkę realną i pośrednio w system finansowy, nie skłania jednak do scenariusza, że ta fala C wystąpi, a dołki zostaną pogłębione?

Też się skłaniam do takiej opinii, ale to jest moje subiektywne zdanie. Jak patrzę na charakter trwającego odbicia, to dostrzegam, że Dow Jones odrobił 50-proc. załamania. DAX zrobił podobnie, a CAC40 zatrzymał się na 38,2-proc. zniesieniu. Takie zasięgi wpisują się w teorię. Żeby jednak fala B okazała się pułapką, musi przyjść moment, że mimo dobrych nastrojów rynek nie będzie dalej rósł. Musi też się okazać, że w tym ruchu wzrostowym uczestniczyło sporo spekulantów, na co wskazują w sumie dane biur maklerskich czy to w Polsce czy w Wielkiej Brytanii. Wygląda więc na to, że na rynek akcji ściągnęły "hot money", czyli ci którzy chcą szybko i dużo zarobić. I moim zdaniem oni na tym rynku nie zostaną. Spróbują zagrać i uciekną. To wydaje się potwierdzać zachowanie niektórych spółek, jak Biomed Lublin czy CCC. Wahania kursów są tam szalone i nie mają żadnego pokrycia w realiach. Generalnie obecną sytuację porównałbym do złamania ręki – samo złamanie trwa ułamki sekund, ale dochodzenie do siebie kilka miesięcy. I myślę, że to samo czeka rynki. Jeśli zaczną pojawiać się złe raporty finansowe spółek i notowania zaczną się osuwać o 1 czy 2 proc., to będzie to dla inwestorów psychicznie bardzo wyczerpujące.

Jak się teraz na tym rynku odnaleźć?

Uważam, że cały czas trwa fala B i należy ją wykorzystać do zarabiania. Trzeba po prostu grać, mając świadomość, że za chwilę możemy być zmuszeni do szybkiej ucieczki. Celowo używam słowa "grać", a nie "inwestować", bo mówię o krótkim horyzoncie czasowym i wysokim ryzyku. Każdy kto ma smykałkę do spekulacji ma teraz dobrą okazję, by to wykorzystać.

Dopływają już do nas niepokojące dane makroekonomiczne , np. 22 mln bezrobotnych w USA, spadek PKB w Chinach o 6,8 proc., a tymczasem rynki idą mocno w górę. Czy one się odkleiły od realiów? Ta spekulacja ignoruje wszystko wkoło?

Rynki mają tendencję do tego, że lubią się za bardzo odchylać w górę lub w dół i moim zdaniem tym razem przereagowały zbyt głębokim spadkiem. Wydaje mi się, że część złych informacji zostało przez tę marcową falę zdyskontowana i teraz pytanie, czy pod ciężarem kolejnych danych rynek nie zacznie się uginać? Musimy poczekać i wtedy zobaczymy, jak silny jest popyt. Natomiast to co się teraz dzieje, to wciąż odreagowanie, po zbyt dużym tąpnięciu. To jest fala B, będąca pułapką. Ona musi przyciągać ludzi, dając im złudzenie, że jest już wszystko dobrze. I to się dzieje. Oczywiście cały czas niewykluczony jest scenariusz formacji "V" dlatego zachęcam do świadomej spekulacji. Można wchodzić na rynek, ale trzeba wiedzieć w co się gra.

Zakładając, że ta ignorancja jest charakterystyczna dla fal odreagowania, to czy nie boi się pan, że ona utrzyma się dłużej z uwagi na historycznie wysokie pakiety pomocowe ze strony rządów i banków centralnych? Fed uruchomił przecież nielimitowane QE. Czegoś takiego jeszcze nie było.

Pakiety są ogromne i sam zadaję sobie pytanie, jaką cenę przyjdzie nam za to zapłacić? Skoro wlewa się do gospodarki taki strumień pieniędzy, to ktoś będzie musiał ponieść tego konsekwencje. Nie wiem, czy rządy mają plan jak potem wycofać te środki z rynków, albo jak załatać powstałą dziurę w budżecie. Czeka nas wzrost podatków? Mam wrażenie, że zastosowano lekarstwo nie zastanawiając się głębiej nad skutkami ubocznymi. Mam nadzieje, że nie wpadniemy w spiralę inflacji, która byłaby dla nas bardzo groźnym zjawiskiem. A jeśli te pieniądze zostaną na rynku, to wniosą nas na jakiś inny poziom bazy monetarnej. Wtedy chyba należy oczekiwać dużo wyższych wartości indeksów giełdowych i wycen surowców. To by było coś w rodzaju ukrytej inflacji.

W felietonie sprzed miesiąca wspominał pan, że na polskim gruncie to rynek nieruchomości będzie miał kluczowe znaczenie, bo Polacy ulokowali tam dużo pieniędzy. Czy widzi pan symptomy pogorszenia się sytuacji na tym rynku? Co ciekawe – WIG-nieruchomości na tym ostatnim odbiciu skorzystał najmniej ze wszystkich giełdowych branżówek (od 16 marca do 14 kwietnia wzrósł tylko o 2,6 proc.).

Rynek ten, mówiąc w żargonie, był przed kryzysem przegrzany. Oczywiście zakup czy sprzedaż mieszkania to proces dość długi, więc z oceną sytuacji przyjdzie nam poczekać. Niemniej podobno część klientów wycofała rezerwacje u deweloperów, więc pytanie czy to tylko chwilowe wstrzymanie z uwagi na epidemię, czy jednak decyzja na dłużej z uwagi na obawy o pogorszenie domowego budżetu. Na ten moment trudno odpowiedzieć, ale w Wielkiej Brytanii i USA już pojawiły się sygnały rosnącej podaży mieszkań, a wiele osób wnioskuje o przesunięcie spłaty rat kredytu. Więc pierwsze symptomy pogorszenia widać, ale na ten moment są zbyt małe, by oczekiwać tąpnięcia na rynku nieruchomości.

Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę
Inwestycje
O tym huczy cała Wall Street. Jak Saylor zahipnotyzował inwestorów?