W piątek po południu doszło do wystąpienia szefa Fedu podczas sympozjum w Jackson Hole, na które inwestorzy wyczekiwali od kilku dni. Inwestorzy słowa Jerome'a Powella przyjęli ciepło, a główne rynki akcji pod koniec dnia zyskiwały. Szef Fedu przyznał, że w tym roku może dojść do ograniczenia skupu aktywów. Jakie pomysły inwestycyjne w związku z odchodzeniem od bardzo luźnej polityki Fedu mają zarządzający?
Korekty mogą być okazją
– Według mnie zacieśnienie monetarne, które nastąpi, będzie prowadzone raczej w łagodnej formie, tj. banki centralne podejdą do tego bardzo ostrożnie, aby nie spowodować drastycznej przeceny aktywów. Można oczekiwać, że pierwsza faza zacieśnienia będzie oznaczała de facto spowolnienie ekspansji monetarnej, czyli tempa skupu aktywów – zakłada Kacper Żak, dyrektor departamentu zarządzania aktywami, BPS TFI.
Jak przyznaje Żak, samo ogłoszenie i skonkretyzowanie wielkości i daty rozpoczęcia zmiany polityki monetarnej może zainicjować korektę, zarówno na rynkach akcji, jak i obligacji. – Proponowałbym zatem przygotować się do tego i zmniejszyć duration portfeli obligacji, czyli skoncentrować się na instrumentach rynku pieniężnego. Rozsądnym wydaje się również pewne skrócenie ekspozycji na akcje, jednak zważywszy na fakt, że zacieśnienie polityki monetarnej będzie odpowiedzią na (zbyt) szybko poprawiającą się sytuację gospodarki i inflację, to zyski przedsiębiorstw będą nadal dynamicznie rosły, a to zdecydowanie pozostaje argumentem za inwestowaniem na rynku akcji – analizuje Żak. Podobne spostrzeżenie ma Adam Łukojć, zarządzający TFI Allianz Polska. – Samo zacieśnianie polityki monetarnej prawdopodobnie wpłynęłoby negatywnie na ceny większości aktywów. Jeśli faktycznie doszłoby do niego, to być może najlepszym wyborem byłaby gotówka – za którą, po ewentualnej przecenie, można byłoby kupić atrakcyjnie wyceniane instrumenty – mówi. Żak radziłby również korekty akcji traktować jako okazję do długoterminowego zwiększania pozycji w tych papierach. – Podobnie podszedłbym do rynku długu korporacyjnego, jako alternatywy dla długu skarbowego. W skrócie, lepsza sytuacja firm pozwala sądzić, że jako klasa aktywów ich dług będzie względnie bezpieczny (emitenci wypłacalni), a dzięki oprocentowaniu uzależnionemu od poziomu stóp procentowych i dzięki marży stopa zwrotu z tego typu obligacji okaże się znacznie atrakcyjniejsza względem obligacji skarbowych – mówi Żak.
Jak wskazuje Hubert Kmiecik, dyrektor inwestycyjny Amundi Polska TFI, akcje są po silnych zwyżkach, a obligacje uwzględniają już w istotnym stopniu podwyżki stóp procentowych. – Warto więc trochę chłodniejszym okiem spojrzeć na rynki. W szczególności osoby z mniejszą skłonnością do ryzyka powinny powrócić do inwestowania w fundusze obligacji krótkoterminowych – podpowiada. Kmiecik tłumaczy, że banki nadal bardzo niechętnie płacą klientom za przechowywanie środków w ramach depozytów, natomiast po tegorocznych spadkach cen polskich obligacji skarbowych ich przyszłe stopy zwrotu na tle depozytów wyglądają atrakcyjnie. Inwestorom z większą chęcią do podejmowania ryzyka można polecić neutralne i selektywne podejście. – Przychylnym okiem patrzymy nadal na sektory cykliczne, a z dużą dozą sceptycyzmu podchodzimy do akcji spółek technologicznych. Mogą one szczególnie ucierpieć w obliczu zmiany polityki pieniężnej. Za to inwestycje w sektor ESG, szczególnie w długoterminowej perspektywie, cały czas wyglądają atrakcyjnie – ocenia ekspert Amundi Polska TFI.