Zaznacza jednak, że większego ożywienia w branży jeszcze nie widać.

Teraz sieć R&C Union liczy 27 lokali (m.in. Sioux i Fenix). – W przyszłym roku chcemy otworzyć minimum pięć kolejnych – zapowiada prezes. Nie wyklucza, że spółka będzie się też rozwijać przez przejęcia. – Rynek restauracyjny w Polsce jest bardzo rozdrobniony – mówi. Nie ujawnia, jak R&C Union radzi sobie w IV kwartale. Po dziewięciu miesiącach, narastająco, ma 12 mln zł sprzedaży i 16 tys. zł zysku netto. Do poprawy wyników mają się przyczynić centralizacja logistyki i zmiana warunków umów franczyzowych.

Podobne kroki podejmuje konkurent R&C Union, giełdowy Sfinks. Narastająco, po trzech miesiącach, grupa jest aż 32,3 mln zł na minusie. Centralizacja zakupów oraz zmiana umów z franczyzobioracami mają przynieść oszczędności i zwiększyć efektywność spółki.Sfinks poinformował, że w ciągu sześciu najbliższych miesięcy chce otworzyć co najmniej dziesięć restauracji Sphinx i Wook. – To nasz plan minimum na I połowę roku – mówi Bogdan Bruczko, wiceprezes Sfinksa.

Dodaje, że najbardziej dynamiczny rozwój ma przed sobą Wook. Sieć Sfinksa liczy teraz 111 lokali. 96 z nich to restauracje Sphinx, dziesięć – Chłopskie Jadło, a 5 – Wook. Spółka chce się też rozwijać przez przejęcia. Trwają negocjacje w sprawie zakupu sieci pizzerii Da Grasso. Jeśli przejęcie dojdzie do skutku, Sfinks wyjdzie na pozycję lidera rynku casual dining (restauracje niezbyt drogie – red.) w Polsce.

Wciąż trwa spór R&C Union ze Sfinksem. Giełdowa spółka zarzuca mu nieuczciwą konkurencję. Twierdzi, że zrzeknie się roszczeń, jeśli R&C Union zapłaci 5 mln zł. Władze notowanej na NewConnect spółki nie zgadzają się na tę propozycję.