Polskie Jadło, które w tym kwartale miało przeprowadzić emisję akcji o wartości ok. 15 mln zł, zrezygnowało z tych planów. – Na razie damy sobie radę bez pieniędzy z oferty – potwierdza Jan Kościuszko, prezes i największy udziałowiec Polskiego Jadła. Twierdzi, że najpierw zarząd chce przekonać do spółki inwestorów i pokazać dobre wyniki.
Niewykluczone, że wpływ na decyzję zarządu miał też zniżkujący kurs Polskiego Jadła. Jeszcze rok temu akcje były blisko dwukrotnie droższe. Wczoraj kosztowały 2,97 zł (+1 proc.).
Kościuszko twierdzi, że najgorsze spółka ma już za sobą. – W I kwartale będziemy mieć zysk netto – obiecuje. Przyznaje, że sytuacja w branży restauracyjnej jest fatalna. – Jednak my na szczęście mamy „drugą nogę” (produkcja i handel – red.) – mówi.
W ubiegłym roku ruszyła wytwórnia dań gotowych Polskiego Jadła. Produkty mają być sprzedawane w trzech kanałach: w sklepach detalicznych, pierogarniach giełdowej spółki oraz w systemie horeca (żywność dla hoteli i restauracji).
Polskie Jadło liczy też na spore kontrakty eksportowe. – Rozpoczęliśmy już cykliczne dostawy za granicę. Pod koniec stycznia nasze wyroby trafiły do Austrii. Dostaliśmy też informację z Anglii, że przyjadą kontrahenci, by podpisać umowę – zapowiada Kościuszko. Liczy też na kontrakty we Włoszech.