Notowania AmRestu zachowywały się stabilnie mimo doniesień „Gazety Wyborczej" o tym, że Amerykanin Henry M., były prezes restauracyjnej spółki, a obecnie szef jej rady nadzorczej, pełniąc te funkcje, mógł inwestować na giełdzie?z wykorzystaniem poufnych informacji. Na zakończeniu wczorajszej sesji za akcje AmRestu płacono 68 zł, o 0,66 proc. mniej niż w piątek.
Przypomnijmy, że za tzw. insider trading grozi w Polsce do pięciu lat więzienia i do 5 mln zł grzywny, jeśli takiego czynu dopuszcza się szef nadzoru giełdowej firmy. W przypadku prezesa spółki w grę wchodzi osiem lat więzienia. Czy Henry M. wykorzystywał poufne informacje? To jest teraz przedmiotem śledztwa prokuratury.
Transakcje na zlecenie
Kupować i sprzedawać akcje miał – według gazety – na telefoniczne polecenie Henry'ego M. szczeciński biznesmen Andrzej Ł., świadczący na rzecz giełdowej firmy usługi m.in. szukania nieruchomości. Na jego konto we wrześniu 2008 r. trafiło podobno 2,5 mln USD, oficjalnie – jako pożyczka od ojca Amerykanina. Biznesmen podczas przesłuchania w CBA złożył zeznania, w których poinformował, że pieniądze zostały wykorzystane do inwestycji na giełdzie. Chodziło o handel głównie akcjami AmRestu, a w jednym przypadku – Sfinksa (AmRest był wtedy jego głównym akcjonariuszem – red.). Powiązaniami Henry'ego M. z innym polskim biznesmenem zajęło się też amerykańskie FBI.
Zaufanie zarządu
Z Henrym M. nie udało nam się skontaktować. Z informacji zwrotnej z jego skrzynki e-mailowej wynika, że nie będzie go w Polsce do 8 grudnia. – Przewodniczący rady nadzorczej podróżuje w sprawach służbowych. Prawdopodobnie przebywa teraz w Stanach Zjednoczonych – mówi Maciej Mausch zajmujący się w AmReście relacjami inwestorskimi. Zaznacza, że żadna z instytucji wymienionych w publikacji „GW" nie kontaktowała się dotąd z władzami AmRestu, a przedstawione zarzuty nie są związane z działalnością spółki. Zarząd firmy oświadczył, że ma zapewnienie szefa rady nadzorczej, iż „pomówienia ze strony jego byłego partnera biznesowego są całkowicie nieprawdziwe". Podkreślił też, że ma „pełne zaufanie do jego postawy etycznej i uczciwości".
Henry M. od kilku miesięcy zwiększa zaangażowanie w AmReście. Z wyliczeń „Parkietu" wynika, że od maja do października nabył papiery restauracyjnej spółki za około 11 mln zł. Obecnie ma 6,95 proc. papierów wartych ponad 100,4 mln zł i jest jedyną osobą fizyczną z tak znaczącym pakietem.