Jago: Trafiliśmy na świetnego syndyka

Rozmowa z prezesem Jago, Bartoszem Znojkiewiczem

Czy jest realna szansa na zmianę upadłości likwidacyjnej na układową?

Głęboko wierzymy, że jest.  Zgodnie z decyzją sądu, do 15 września mamy czas na przygotowanie strategii, która pozwoliłaby grupie odzyskać konkurencyjność. Sąd nam dał wyraźną wskazówkę, co mamy robić.

Zarząd ma niewiele czasu.  Jeśli sąd nie zmieni decyzji w ciągu 6 miesięcy od uprawomocnienia się wyroku, to 24 października spółka zniknie z giełdy.

To prawda, czas sześciu miesięcy, wynikający z przepisów prawa, jest bardzo krótki. Ale są firmy, którym udało się w tym czasie zmienić upadłość  z likwidacyjnej na układową.  Jest szansa, że nam też się uda. Bardzo nam na tym zależy, bo w przypadku upadłości likwidacyjnej najbardziej poszkodowaną grupą są akcjonariusze. Celem likwidacji jest zaspokojenie wierzycieli.

Jaki macie harmonogram działań?

Mamy przygotować strategię  na podstawie danych na koniec lipca. Zrobimy to tak szybko, jak tylko to będzie możliwe, zapewne do 14 sierpnia. Potem sąd powinien powołać biegłego. Następnie biegły sporządzi opinię, co może potrwać 2-3 tygodnie. Wtedy sąd podejmie decyzję.

Równolegle zarząd szuka inwestora dla spółki?

Tak, zarówno finansowego, jak i branżowego. Jeśli chodzi o tego pierwszego, to IDMSA wyraził zainteresowanie i teraz bada spółkę. Powinno to potrwać około miesiąca i wtedy podejmie decyzję, czy się zaangażuje kapitałowo. Bardzo ważne jest też dla nas pozyskanie inwestora branżowego.

Czy są jacyś zainteresowani?

Zainteresowani to za dużo powiedziane. Prowadzimy wstępne rozmowy.

Z podmiotami krajowymi, czy również z zagranicznymi?

Nie mogę tego ujawnić w tej chwili, lecz nie wykluczam.

Jak układa się zarządowi współpraca z syndykiem?

Bardzo dobrze. Trafiliśmy na świetnego syndyka Marcina Żurakowskiego, profesjonalistę, praktyka życia gospodarczego. Ma już w swojej karierze spółki, które uratował, jak np.  Plastal. To osoba, która przyjmuje sugestie zarządu, choć oczywiście ostateczne decyzje należą do niego. Rozumie naszą sytuację. A nie jest ona prosta, bo spółka musi pogodzić ogień i wodę. Z jednej strony syndyk powinien dążyć do sprzedaży majątku i zamknięcia spółki. Natomiast z drugiej strony zarząd robi wszystko aby przywrócić zdrową działalność operacyjną firmy.

Wcześniejszy plan zakładał, że część wierzytelności zostanie zamieniona na akcje po 1 zł. To wydawało się mało realne, biorąc pod uwagę kurs giełdowy.

Propozycje układowe na  pewno będziemy weryfikować.

Jak teraz wygląda praca w Jago? Firma prowadzi działalność?

Działalność handlowa wcześniej została częściowo wygaszona. Na początku kwietnia ją wznowiliśmy. Segment składowania pracuje w 100 proc. Natomiast największy problem jest z działalnością logistyczną, która jest najbardziej perspektywiczna. Poprzez utracenie magazynu w Bieniewie, nie jesteśmy jednak w stanie jej na razie prowadzić.

Czy jest szansa na odzyskanie Bieniewa?

Będę do tego dążył. Jago nie jest w stanie pozyskać finansowania zewnętrznego, ale gdybyśmy pozyskali inwestora branżowego, wówczas odzyskanie Bieniewa byłoby możliwie.

Jaki był I kwartał?

Wyniki nie będą dobre. Przypomnę, że dopiero w kwietniu wznowiliśmy część działalności, która przedtem została wygaszona. Pewna poprawa może być widoczna od II kwartału.

Czy przeniesienie notowań na system jednolity ma negatywny wpływ na sytuację firmy?

Absolutnie nie.  To wynika z przepisów i można się było tego spodziewać po uprawomocnieniu się postanowienia o upadłości likwidacyjnej.

Dziękuję za rozmowę.