Minęło już kilkanaście dni od ostatniego, burzliwego NWZ Polskiego Jadła. Na współpracę między największymi akcjonariuszami wciąż się jednak nie zanosi.
– Od czasu zgromadzenia nie widziałem się z panem Moską. Nie przedstawił mi żadnego wiarygodnego projektu, który mógłby się odnosić do Polskiego Jadła – mówi Jan Kościuszko, prezes i największy udziałowiec Polskiego Jadła. Dysponuje uprzywilejowanymi akcjami, które dają mu ponad 14-proc. udział w głosach na WZA. Z kolei Krzysztof Moska ma około 7?proc. udziałów i 6,5 proc. głosów. – Nie wykluczam zwiększenia zaangażowania. Natomiast nie planuję zejścia poniżej 5-proc. progu – mówi.
Co będzie, jeśli Moska zdobędzie przewagę w akcjonariacie nad Kościuszką? – Wtedy zrezygnuję z fotela prezesa.?Nie widziałbym możliwości współpracy – odpowiada szef Polskiego Jadła. Podkreśla zarazem, że swoich akcji Mosce nie sprzeda. – Jestem emocjonalnie związany z Polskim Jadłem i poprę każdy sensowny projekt, korzystny dla spółki – zaznacza.
Co z siecią fast foodów?
Kościuszko ocenia, że zapowiadany przez Moskę plan zbudowania docelowo sieci 500 fast foodów jest zupełnie nierealny. Moska broni projektu. – Nigdy nie mówiłem, że byłaby to jedna sieć. W grę mogłyby wchodzić dwie czy też trzy niezależne marki, skupione wokół jednej firmy – wskazuje.
Leśne Runo zmieni nazwę
Moska i jego spółka Prymus mają już razem pakiet kontrolny w notowanym na NewConnect Leśnym Runie. – Nie zamierzamy łączyć tej firmy z Polskim Jadłem – podkreśla Moska. Zapowiada dalsze inwestycje w branży gastronomicznej.