– W ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy, w okolicach przełomu tego i przyszłego roku, kończy nam się sporo umów najmu powierzchni sklepowej. Były podpisywane w czasach prosperity z lat 2006–2008 i ich czynsze są wyraźnie wyższe od obecnej średniej rynkowej, więc zamierzamy je renegocjować – mówi Michał Wójcik, prezes Bytomia.

W ciągu najbliższych dwóch lat wygasa blisko 40 proc. wszystkich umów najmu odzieżowej spółki (34 kontrakty dotyczące 3,3 tys. mkw powierzchni). – O tym, czy będziemy chcieli pozostać w danych lokalizacjach, zadecyduje wiele czynników, m.in. wielkość niezamortyzowanych nakładów na dany lokal czy możliwość jego powiększenia. Jeśli zdecydujemy się pozostać, będziemy próbowali uzyskać lepsze warunki finansowe, bo widać, że rynek sprzyja najemcom – zaznacza.

Dodaje, że zmniejszenie stawek czynszów powinno mieć istotny wpływ na obniżenie kosztów funkcjonowania spółki. – Rocznie może to być wartość rzędu kilkuset tysięcy złotych, co jest dość sporą kwotą, zważywszy na zysk netto osiągnięty przez Bytom w 2014 r., który wyniósł 5,3 mln zł – mówi Wójcik.

Kiedy należy się spodziewać pierwszych efektów obniżki cen najmu? – W dużej części pierwsze pozytywne efekty mogą być widoczne w wynikach w 2016 r., a w pełnym wymiarze w 2017 r. – informuje prezes Bytomia.

Jednocześnie firma będzie chciała powiększać swoje sklepy. Ich średnia powierzchnia wynosi obecnie około 100 mkw. – Jednak mamy w spółce zarówno małe butiki garniturowe, o powierzchni tylko 66 mkw., które były otwierane kilka lat temu, jak i salony tworzone według nowego konceptu, które mają już pełną ofertę casualową, o powierzchni nawet 170 mkw. – dodaje Wójcik. Jego zdaniem optymalną powierzchnią dla większości placówek Bytomia jest teraz ok. 130 mkw. – Dlatego powiększanie istniejących sklepów powinno dodatkowo przyczynić się do wzrostu powierzchni handlowej naszej sieci łącznie nawet o 1000 mkw. Będzie to kolejny element mający na celu zwiększenie naszej siły sprzedażowej – dodaje szef odzieżowej firmy.