Początek roku nie przyniósł zaskoczenia w wynikach firm odzieżowych. Przychody rosły, głównie dzięki wzrostowi powierzchni (sprzedaż porównywalna nie zwiększała się tak dynamicznie z powodu nieco słabszego marca), zaś na rentowność i wyniki niekorzystnie wpłynęły rosnące kursy walut, a w niektórych firmach także koszty rozwoju i przejęć.
Zastrzyk gotówki, ale waluty są groźne
Sytuacja makroekonomiczna i popyt nadal są bardzo dobre, a szans na dalszą poprawę analitycy upatrują w programie 500+, który może stać się silnym bodźcem dla rodzimej konsumpcji.
– Powinien wspierać wyniki sprzedażowe spółek odzieżowych i obuwniczych, jednak nie należy zapominać, że jest to jeden z wielu czynników składających się na dobre wyniki tych podmiotów. W znacznie trudniejszej sytuacji są firmy z segmentu odzieżowego, w którym widoczna jest znacznie wyższa konkurencja niż w segmencie obuwniczym – mówi Piotr Bogusz, analityk DM mBanku. Powoduje to, że firmom odzieżowym trudniej przenosić na klientów rosnące koszty zakupu kolekcji po umocnieniu dolara.
Oprócz ryzyka walutowego (więcej w ramce obok) zagrożeniem dla firm z branży może być podatek od obrotu. Nadal nie znamy jego ostatecznej formy, ale jego ewentualny wpływ na wynik netto w większości spółek powinien być niski, jednocyfrowy. Ryzykiem jest też możliwe wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę – zwraca uwagę Adrian Górniak, analityk DM BDM.
LPP nadal z zadyszką, CCC podrożało
O ile w czasach „odzieżowej hossy" z lat 2013–2014 rosły prawie wszystkie przyzwoicie radzące sobie firmy z branży, o tyle teraz sytuacja jest znacznie bardziej złożona. Od początku roku wzrosły kursy akcji: Próchnika (33 proc.), CDRL (28 proc.), Monnari (23 proc.), CCC (19 proc.), Bytomia (14 proc.), Vistuli i Solara (po 11 proc.). Gino Rossi (10 proc.). Spadły natomiast notowania LPP (8 proc.) i Wojasa (2 proc.).