Pojawienie się dużych inwestorów instytucjonalnych w postaci funduszy emerytalnych sprawiło, że relacje pomiędzy akcjonariuszami zaczęły przechodzić silne przeobrażenia. Rośnie liczba spółek, w których dochodzi do publicznego konfliktu. Ukaranie przez sąd prezesa Stomilu Olsztyn dowodzi, że akcjonariusze mniejszościowi w walce tej mają coraz więcej do powiedzenia. Jedna z najaktywniejszych osób w Polsce w walceo prawa mniejszościowych akcjonariuszy ? Raimondo Eggink ? zapowiada, że jest jeszcze kilka spółek, którym trzeba przypomnieć, że właściciele akcji mają równe prawa. Dotychczasowe doświadczenia pokazują jednak również, że ci najmniejsi na swoje sukcesy muszą jeszcze poczekać do czasu, gdy w siłę urośnie Stowarzyszenie Indywidualnych Inwestorów. Na razie pozostaje im liczyć, że w ich spółkach, w razie nieporozumień z dominującym akcjonariuszem praw zaczną dochodzić posiadacze kilkuprocentowych pakietów akcji.

? Jesteśmy w okresie burzliwych zmian reguł ? mówi Raimondo Eggink, z ABN Amro. Jego zdaniem, etap powszechnego ignorowania mniejszościowych akcjonariuszy mamy już za sobą. W niektórych spółkach zmiana zachodzi płynnie, innym przychodzi to z trudem, stąd powstające konflikty.Ignorowanie mniejszościowych akcjonariuszy przybiera różne formy: od przywiązywania małej wagi do polityki informacyjnej po wykorzystywanie majątku spółki do nielegalnych interesów. ? Większość notowanych na GPW spółek mieściła się na tej palecie. Staramy się tworzyć procedury i liczymy, że inwestorzy strategiczni i dominujący zaczną zachowywać się bardziej w porządku. Obecnie nie czuję się już tak osamotniony w działaniach, jak miało to miejsce w przypadku Polifarbu Dębica. Punktem zwrotnym okazało się zaistnienie funduszy emerytalnych. Może udało mi się kopnąć śnieżną kulę na szczycie, która teraz już robi się coraz większa i toczy się sama ? mówi Raimondo Eggink.Prywatyzacja BPH ? największy skandalWedług niego, najbardziej bulwersującym przypadkiem ignorowania praw mniejszościowych akcjonariuszy była prywatyzacja Banku Przemysłowo-Handlowego. Skarbowi Państwa za pakiet blisko 37% inwestor Bayerische HypoVereinsbank zapłacił w październiku 1998 r. 480 zł za akcję, chwilę później od EBOR-u pakiet 9,9% odkupił po 420 zł za walor, a publiczne wezwanie dla pozostałych akcjonariuszy ogłosili w czerwcu 1999 r. z ceną 230 zł. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. ? To był skandal, który odbił się szerokim echem na całym świecie. Mark Mobius z Templetona jeszcze rok po fakcie publicznie na konferencji przeklinał polskie władze za dopuszczanie do takich sytuacji. BPH to duża spółka, w której udziały miało bardzo wiele zagranicznych instytucji ? wspomina R. Eggink. Przy okazji transakcji z EBOR-em o sprawie pisał ?The Wall Street Journal?, że EBOR, KPWiG i drugi co do wielkości bank w Niemczech ignorują interes mniejszościowych akcjonariuszy BPH. Choć przeprowadzone transakcje uznał za zgodne z prawem. Mark Mobius był wówczas zaskoczony, że EBOR nie wspomógł drobnych akcjonariuszy. ? Mnie zdziwiło natomiast, że o interesach drobnych udziałowców nie pomyślał Skarb Państwa. Podobnie zresztą jak później w przypadku Polifarbu Dębica, choć wydawałoby się, że powinien mieć udział w kształtowaniu dobrych obyczajów na rozwijającym się rynku kapitałowym ? mówi R. Eggink. Po zmianach Prawa o obrocie papierami wartościowymi scenariusze zdarzeń z BPH i Polifarbu są już nie do powtórzenia. ? Jeśli chodzi o nowelizowanie ustawy, Komisja Papierów Wartościowych i Giełd stanęła na wysokości zadania. Daleki jestem jednak od oczekiwania od KPWiG, że będzie walczyć o moje interesy jako akcjonariusza. Sugestie, by Komisja w niektórych przypadkach posuwała się do wywierania nieformalnego nacisku na inwestorów czy spółki, uważam za niefortunne. Instytucja ta po prostu powinna działać zgodnie z prawem i świadomością, że funkcjonuje w demokratycznym kraju. Jeśli inwestor ma problem, to przecież są środki do samodzielnej walki o swoje prawa ? mówi R. Eggink. Czy to nie dziwne, że początek tej batalii dał w Polsce obcokrajowiec? ? Polacy są mało aktywni. Istnieje jakieś powszechne przekonanie, że nic się nie da zmienić ani zrobić ? podkreśla nasz rozmówca.Jego zdaniem, w rozstrzyganiu tego typu konfliktów mogłaby pomagać Giełda Papierów Wartościowych, ale nie przy obecnej strukturze akcjonariatu. Konieczna jest prywatyzacja GPW, wówczas sporne sprawy tak, jak to dzieje się na innych rynkach, mogłyby np. trafiać do Komisji Etyki przy giełdzie.Na obraz rynku i przebieg konfliktów w spółkach nie bez wpływu pozostało również powstanie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Działające od ponad roku stowarzyszenie zaangażowało się już m.in. w sprawę Grajewa, Rolimpeksu i Pepeesu. Celem SII jest reprezentowanie drobnych akcjonariuszy na WZA spółek, co dzięki skoncentrowaniu głosów ma się przełożyć na ich realny wpływ na działania spółek. Po raz pierwszy udało się SII reprezentować drobnych akcjonariuszy na NWZA Pepeesu. Stowarzyszenie miało 5% głosów, nie udało się im jednak przeforsować swojego stanowiska.Na swój czas bardzo mali akcjonariusze muszą chyba jeszcze poczekać. Na razie na swoim udaje się postawić zawiązującym sojusze PTE i TFI. Pomniejsi właściciele akcji danej spółki korzystają przy okazji.1:0 w Stomilu OlsztynSpektakularne sukcesy odnosi koalicja funduszy-akcjonariuszy w Stomilu Olsztyn i to już po kilku miesiącach od zaistnienia pierwszych konfliktów z inwestorem strategicznym. Spowodowały go podejrzenia mniejszościowych akcjonariuszy o transfer zysków ze Stomilu do Michelin.Wniosek do sądu o ukaranie zarządu Stomilu Olsztyn mniejszościowi akcjonariusze, reprezentujący ok. 20% kapitału, złożyli 13 grudnia minionego roku. Zrobili to po tym, gdy od sierpnia nie mogli się porozumieć z władzami spółki. 16 marca Rejonowy Sąd w Olsztynie ukarał prezesa Benoite de la Breteche grzywną 10 tys. zł za to, że utrudniał działanie przedstawicielowi mniejszościowych akcjonariuszy w radzie nadzorczej. Sąd uznał, że bezprawnie odmawiano mu wykonywania działań rewizyjnych spółki. Za bezprawne uznano również żądanie prezesa spółki, by przedstawiciel mniejszościowych akcjonariuszy w radzie nadzorczej podpisał oświadczenie o zachowaniu poufności, tym samym nie mogąc dzielić się informacjami z osobami i instytucjami, które go wybrały. Choć postanowienie nie jest prawomocne, ma warunek wykonalności. Co oznacza, że do ewentualnej wygranej prezesa Breteche, wszystko powinno być zmienione zgodnie z oczekiwaniami mniejszościowych inwestorów. Postanowienie sądu ma charakter precedensowy. Na dodatek konsekwencją decyzji sądu może być cofnięcie pozwolenia na pracę B. Breteche, jako osobie karanej w Polsce.Jeszcze wcześniej, bo w czerwcu ub.r., udało się im zablokować zmianę nazwy spółki na Michelin Polska.Michelin nie zamierza pozostać dłużny. Złożył już pozew przeciwko mniejszościowym udziałowcom o zniesławienie. Ci chcą natomiast, by sąd zadecydował o zwołaniu NWZA. Batalia będzie więc miała jeszcze niejeden odcinek, na razie przewaga jest po stronie grupy, będącej w opozycji do francuskiego koncernu. Przykład Stomilu bez wątpienia zachęci do działania w innych przypadkach.Z 42 do 48 zł w BrokuPrzed sprawą Stomilu koalicja funduszy emerytalnych i inwestycyjnych zdążyła się już zahartować w walce z inwestorem strategicznym Broka. W połowie ub.r. Holsten, z zamiarem wycofania spółki z GPW, ogłosił publiczne wezwanie na koszaliński browar, oferując 42 zł za akcję. Wezwanie dotyczyło puli niecałych 20% kapitału. Sprzedaży walorów po 42 zł odmówił PTE Commercial Union, dysponujący pakietem ok. 10% akcji spółki. Jego analitycy wycenili akcję spółki na 50?60 zł. Na rozmowy do Koszalina jeździł m.in. nie kto inny, jak Raimondo Eggink. Po krótkich negocjacjach Holsten podwyższył cenę do 48 zł.Nieznany wynikw BSKObecnie celem Raimondo Egginka i grupy instytucjonalnych akcjonariuszy jest doprowadzenie do podwyższenia ceny wezwania na Bank Śląski. Skupieniem wszystkich akcji BSK zainteresowany jest jego inwestor strategiczny ING (ma blisko 55% kapitału), za walor proponuje 265 zł, czyli niewiele ponad 10% więcej niż średnia notowań z 6 minionych miesięcy. Inwestorzy uważają, że to zdecydowanie za mało. Pojawiające się przy tej okazji szacunkowe wyceny mówią o kwocie ponad 300 zł za akcję. By wymóc podwyższenie ceny, akcjonariusze mniejszościowi zażądali zwołania NWZA, na którym chcą wprowadzić swojego przedstawiciela do rady nadzorczej. Chcą też dzięki temu w większym stopniu kontrolować działania banku i poczynania inwestora strategicznego. Podejrzewają go bowiem o zaniżanie zysków spółki. Grupa mniejszościowych akcjonariuszy może też pokrzyżować plany ING, który chce doprowadzić do fuzji BSK z polskim oddziałem ING. Niezadowalająca cena wezwania może więc mieć dla ING różnego rodzaju konsekwencje, tym bardziej że BSK nie ma zgody na opuszczenie GPW i pozostanie w notowaniach.Czy Polifarb Dębica powróci do obrotu publicznego?Po raz pierwszy do prawdziwej walki o prawa mniejszościowych akcjonariuszy doszło w 1999 r. w Polifarbie Dębica. Przeciwko Alcro Beckers ? inwestorowi strategicznemu spółki, jako osoba prywatna wystąpił Raimondo Eggink. Udało mu się o 10 miesięcy opóźnić wyjście spółki z giełdy i niewykluczone że przyczyni się jeszcze do jej powrotu do obrotu publicznego. Wreszcie za słowami i narzekaniem, których nigdy nie brakowało, poszły czyny.Sprawa przez wiele miesięcy nie schodziła ze stron gazet. Zaczęło się od wezwania, które Alcro Beckers z myślą o wycofaniu polskiej spółki z giełdy ogłosił wiosną 1999 r. z ceną 42 zł za walor. W kilka dni po ogłoszeniu wezwania doszło do porozumienia Skarbu Państwa z siedmioma NFI. Grupa ta poinformowała, że na taką ofertę Szwedów nie odpowie. Tak samo postąpili inni. Wezwanie zakończyło się fiaskiem, ale SP i NFI, posiadający łącznie ponad 24% kapitału akcyjnego Polifarbu, rozpoczęli indywidualne negocjacje. Efekt ? za akcję otrzymali 72 zł, Szwedzi zgromadzili ponad 80% akcji i ogłosili następne wezwanie, oferując 57 zł, czyli o 15 zł niższą niż zapłacona SP i NFI. Ale nie był to ostatni wyjątek, jaki zrobił inwestor strategiczny Polifarbu w traktowaniu akcjonariuszy. Podczas NWZA, na którym było głosowane wycofanie spółki z obrotu publicznego, Szwedzi zgodzili się zapłacić 72 zł również pracownikom, którzy zarejestrowali na zgromadzeniu akcje dające ponad 1% głosów i zagrozili zaskarżeniem uchwały. Po 72 zł udało im się sprzedać 2,8% kapitału.Ta nierówność traktowania akcjonariuszy przez Szwedów sprawiła, że Raimondo Eggink zaskarżył uchwałę NWZA o wycofaniu spółki z obrotu publicznego. Zrobił to, mimo że nie posiadał wymaganego przez kodeks handlowy do zaskarżenia 1% głosów na zgromadzeniu (miał 165 akcji). Do złożonego pozwu dołączył zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego, czy art. kh wymagający 1% głosów do zaskarżania uchwał jest zgodny z konstytucją. Jego zdaniem, był on sprzeczny z sześcioma artykułami polskiej konstytucji i trzema umowami międzynarodowymi. Nie wiadomo, na ile pod wpływem nagłośnienia sprawy Polifarbu, a na ile z innych względów w nowym kodeksie już takiego warunku nie ma (sposobem na ograniczenie pieniactwa i prób szantażowania spółek jest konieczność zapłacenia przez pozywającego w przypadku przegrania procesu 10-krotności kosztów sądowych).Ani sąd okręgowy, ani apelacyjny zapytania do Trybunału Konstytucyjnego nie złożył i w oparciu o obowiązujące przepisy kh pozew akcjonariusza odrzuciły. Jednak do zakończenia procesów KPWiG nie chciała spółce wydać zgody na wycofanie z obrotu publicznego. Pół roku temu Raimondo Eggink złożył wniosek do Sądu Najwyższego o kasację orzeczenia sądu apelacyjnego. Jeśli do tego dojdzie, znów wystąpi na drogę sądową przeciwko spółce i jeśli wygra, będzie ona musiała powrócić do obrotu publicznego. Może to jednak potrwać jeszcze ok. 2 lat. Nie wiadomo, kto wówczas będzie inwestorem strategicznym dębickiego Polifarbu, Alcro Beckers zdążył już z niego wyjść...Osamotniona walka ?bardzo małego? akcjonariusza nie odniosła do końca oczekiwanych efektów z wyjątkiem pewnych utrudnień dla spółki i podważenia wizerunku szwedzkiego inwestora. Okazuje się, że zdecydowanie lepiej, gdy w spór z dominującym akcjonariuszem wdaje się mniejszościowy akcjonariusz, ale nie posiadający kilka akcji, lecz kilka ich procent. Co nie oznacza, że nie należy próbować.Gdzie dwóchdużych się kłóci...Mniejszościowi akcjonariusze zablokowali fuzję Banku Handlowego z BRE Bankiem. Byli tu nimi głównie jednak Skarb Państwa i PZU, w którego rękach był pakiet obligacji zamiennych BH. O zamiarze przeprowadzenia fuzji poinformowano w połowie 1999 r. Przyjęta początkowo przez rynek z entuzjazmem, przy ustalaniu warunków połączenia, a szczególnie parytetu wymiany akcji, stała się powodem sporów między akcjonariuszami Banku Handlowego. Twierdzili oni, że wymiana będzie korzystniejsza dla BRE Banku i jego inwestora strategicznego Commerzbanku. Mniejszościowi akcjonariusze BH, którym przewodziło PZU i PZU Życie, zaskarżyli uchwałę o fuzji i odsprzedali większość swoich akcji Citibankowi, wprowadzając tym samym do Banku Handlowego inwestora strategicznego i przekreślając szansę połączenia się z BRE.Zasada, gdzie dwóch większych się kłóci, tam mogą skorzystać i mali, zaczęła się też sprawdzać w Agrosie. Do spółki tej w kwietniu 1999 r. tylnymi drzwiami wszedł inwestor strategiczny ? Pernod Ricard. Nie ogłaszając wezwania, ani nie zdobywając zgody KPWiG, francuski koncern zgromadził prawie 75% głosów na WZA spółki. O ogłoszeniu wezwania nie było w ogóle mowy, na dodatek od wejścia Francuzów do Agrosu, zaczął on przynosić poważne straty. Nic dziwnego, że akcje spółki zaczęły od tamtej pory tracić na wartości. Pod koniec 1999 r. w spółkę zaangażował się jednak również amerykański fundusz Highwood Partners i zaczął się ostry konflikt. Amerykanie oskarżali inwestora strategicznego Agrosu o lekceważenie mniejszościowych udziałowców, działanie na szkodę spółki i łamanie prawa giełdowego. Dwa razy występowali do sądu przeciw Pernod Ricard. W grudniu minionego roku doszli jednak do porozumienia. Przyczyniło się do tego korzystne dla mniejszościowych akcjonariuszy orzeczenie sądów. Na walnym, którego zwołanie nakazał sąd m.in. Highwood Partners zamierzał powołać niezależnego eksperta, który m.in. zbadałby umowę zawartą między Agrosem a Pernod Ricard w sprawie dystrybucji wódek zagranicą. Efektem zawartego w grudniu porozumienia jest zapowiedź ogłoszenia przez Pernod Ricard wezwania na Agros. I tak, wezwanie, które powinno towarzyszyć wejściu inwestora strategicznego do spółki, ma szansę być przeprowadzone po ponad 2 latach od tamtej chwili. Francuzi zapowiedzieli, że ogłoszą wezwanie, oferując 41,50 zł za walor. Warunkiem jego ogłoszenia jest zgoda KPWiG. Komisja znajduje się w tym przypadku w bardzo trudnej sytuacji. Zachowanie Pernod Ricard, ignorujące dobre obyczaje kupieckie, nie sprzyja, by pójść mu w czymkolwiek na rękę. Z drugiej jednakże strony, może to być szansa dla pozostałych inwestorów na wyjście z inwestycji.KPWiG i SII pomogływ Grajewie i PepeesieDzięki protestowi drobnych akcjonariuszy i Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych i przy bardzo znaczącym udziale Komisji Papierów Wartościowych i Giełd nie doszło do wycofania z GPW Grajewa. A inwestor strategiczny spółki zrezygnował z ogłoszonego wezwania. Zaproponowaną w nim cenę 35 zł za walor mniejszościowi akcjonariusze uznali za skandalicznie niską (w tym czasie Grajewo notowane było po 50 zł). Na dodatek efektem wezwania miało być wycofanie spółki z notowań, podczas gdy rok wcześniej Pfleiderer Holzwerkstoffe zapewniał KPWiG, gdy wydawała mu zgodę na przekroczenie 50% głosów na WZA Grajewa, że je na giełdzie zostawi. Groźba Komisji cofnięcia zgody na przekroczenie 50% głosów na WZA spółki sprawiła, że Pfleiderer zrezygnował ze starań o wycofanie spółki z GPW. Inwestorom, którzy odpowiedzieli na wezwanie, zaproponował natomiast możliwość odkupienia przez nich akcji. Grajewo wciąż jest notowane na GPW i nic już nie słychać, by status spółki publicznej był dla niego bardzo uciążliwy.Nie udało się również Hubertowi Gierowskiemu przejęcie kontroli nad Pepeesem poprzez emisję akcji uprzywilejowanych co do głosu w stosunku 5:1. Emisji sprzeciwiali się drobni akcjonariusze, poparło ich Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, interweniując w tej sprawie w KPWiG. Komisja zapowiedziała, że nie wyda zgody na wprowadzenie emitowanych akcji do obrotu publicznego i pomysł H. Gierowskiego upadł. Na NWZA przegłosowano jednak emisję podwyższającą kapitał spółki o ponad 21% skierowaną do kadry zarządzającej i pracowników spółki z ceną emisyjną 6 zł, czyli o ponad połowę niższą niż rynkowa (możliwość konwersji po 3 latach). Ta uchwała została już zaskarżona przez drobnych inwestorów.Nowe rozwiązania prawne korzystniejsze dla mniejszościowychNaprzeciw mniejszościowym akcjonariuszom wychodzą obowiązujące od tego roku przepisy kodeksu spółek handlowych i znowelizowana ustawa Prawo o obrocie papierami wartościowymi.O ile kodeks handlowy tylko umożliwiał, o tyle kodeks spółek handlowych gwarantuje już wybór rady nadzorczej w drodze głosowania grupami. Daje to szansę mniejszościowym akcjonariuszom, jeśli połączą siły i skoncentrują minimum 20% głosów, wprowadzenia swojego przedstawiciela do rady nadzorczej spółki. Nie jest to jednak aż takie oczywiste, jeśli rada nadzorcza będzie liczyła mniej niż 5 osób ? wówczas pula 20% już nie wystarczy. Nowy kodeks z jednej strony daje, a z drugiej ?redukuje? ? w poprzednim kodeksie RN musiała liczyć minimum 5 osób, teraz wystarczą 3. Dlatego też w styczniu zarząd i Rada Giełdy wydały oświadczenie, że należy stworzyć w statutach giełdowych spółek takie możliwości, by liczba członków rady nadzorczej odzwierciedlała stan posiadania wszystkich inwestorów i pozwalała na wprowadzenie do rady przedstawiciela w drodze głosowania grupami. Jak będzie ze stosowaniem tych zaleceń w praktyce, dopiero się okaże.Co również nieobojętne dla mniejszościowych akcjonariuszy, kodeks spółek handlowych ograniczył możliwość uprzywilejowania akcji. Wcześniej możliwe było przyznanie 1 akcji 5 głosów, obecnie są tą już tylko 2 głosy. Zmiana, oczywiście, nie działa wstecz i prawa nabyte pozostały.Kodeks spółek handlowych mniejszościowym akcjonariuszom idzie na rękę w jeszcze jednej sprawie. Dopuszcza zaskarżenie uchwały zgromadzenia akcjonariuszy bez względu na posiadany pakiet akcji. Wcześniej mogli sobie pozwolić na to akcjonariusz (lub grupa) dysponujący co najmniej 1% głosów na WZA. By zapobiec pieniactwu akcjonariuszy, w ksh zapisano, że gdy sąd uzna pozew za bezpodstawny (nie chodzi tu bynajmniej o przegraną), pozywający będzie zmuszony zapłacić 10-krotność kosztów sądowych.Kilka poważnych zmian idących na rękę mniejszościowym akcjonariuszom zostało wprowadzonych do znowelizowanego Prawa o obrocie papierami wartościowymi. Inwestor ma np. obowiązek informowania o zamiarach wobec spółki, gdy przekracza poziom 10% głosów na jej WZA. Tego rodzaju nowy obowiązek informacyjny należy wypełnić wobec KPWiG, UOKiK oraz samej spółki. Spółka, tak jak akcjonariusze, będzie miała czas na oswojenie się z informacją. A także niewykluczone przygotowanie obrony przed niechcianym przejęciem. Co jednak najistotniejsze, jeśli mowa o możliwych przejęciach, to według Prawa o obrocie papierami wartościowymi, wzywający nie może zaoferować ceny niższej niż zapłacona przez niego w transakcji zawartej w ciągu 12 miesięcy poprzedzających wezwanie. Ten zapis raz na zawsze zablokował powtórkę scenariuszy zdarzeń w BPH czy Polifarbie Dębica. n

Prof. Marek Wierzbowski, przewodniczący Rady GiełdyInteresy inwestora strategicznego i drobnych akcjonariuszy tej samej spółki nie zawsze muszą być zgodne. Inwestor strategiczny zainteresowany jest często długofalowym rozwojem firmy, inwestorzy drobni ? odniesieniem w miarę szybkiej korzyści z dokonanej inwestycji. Może się jednak zdarzyć, że zagraniczny inwestor traktuje notowaną na giełdzie spółkękcyjną jako centrum kosztów, natomiast centrum zysków ma poza Polską. Bywa też czasami, że drobny akcjonariusz mniejszościowy może wykorzystywać przysługujące mu środki ochrony dla utrudniania życia spółce i inwestorowi strategicznemu, w celu np. odsprzedania akcji po cenie znacznie wyższej niż rynkowa. nasilenie aktywności akcjonariuszy mniejszościowych wiąże się z wyższą świadomością ich praw, ale też czasami z przekonaniem, że na sporach z emitentem można zarobić. Na tle tych sporów kształtują się pewne standardy postępowania i orzecznictwo, które ma charakter precedensowy.Trzeba też odnotować, że ostatnia zmiana Prawa o publicznym obrocie zdecydowanie ma na celu ochronę akcjonariuszy mniejszościowych, czemu dano wyraz nawet w tytule jednego z rozdziałów tej ustawy.

Raimondo EgginkRaimondo Eggink jest Holendrem. Do Polski w wieku niespełna 18 lat sprowadziła go ciekawość. Nasz kraj postanowił odwiedzić po ukończeniu szkoły średniej. Kilku Polaków znał poprzez kościół ewangelicki, liczył, że pomogą mu się tu odnaleźć. W ciągu pierwszego roku pobytu nieźle nauczył się języka polskiego. Zapewniło mu to stypendium na Uniwersytecie Jagiellońskim, dostał się na matematykę. Studia ukończył w 1994 r. W grudniu tego samego roku zdobył licencję maklera, w marcu 1995 r. doradcy inwestycyjnego. Pracy zaczął szukać w holenderskich bankach działających na terenie Polski. Najpierw trafił do ING. Zorganizował tam zespół handlujący opcjami walutowymi, następnie zarządzający aktywami ? ING BSK Asset Management. Z ING przeszedł do ABN Amro. Pracuje tam do dziś. Od blisko 4 już lat jest członkiem zarządu ABN Amro Asset Management. Żoną Raimondo Egginka jest Polka, mają trzech synów. W czerwcu minie 11 lat od przyjazdu do Polski.