Subiektywna ocena sytuacji 30.06?7.07.2000

Rynek amerykański znów znalazł się w trójkącie bermudzkim: stopy procentowe ? zyski firm ? inflacja. Obawy o zyski w warunkach zwalniającej gospodarki nie są bezpodstawne.

Moje obawy odnośnie reakcji rynku na pozostawienie stóp bez zmian i dalsze utrzymanie restrykcyjnego nastawienia na przyszłość nie były bezzasadne. Natychmiast zaczęto mówić o tym, że w sierpniu może być następna podwyżka stóp. Zresztą niektóre dane nie napawają optymizmem i pokazują, że wskaźniki sugerujące schłodzenie mogły być jednorazowymi ?wyskokami?. Tego właśnie obawia się Fed. Rynek zresztą, inaczej niż zwykle, zareagował negatywnie na decyzję FOMC i już następnego dnia poważnie spadł.Błąd FOMC?Nie wykluczam, że FOMC popełniło błąd nie podnosząc stóp o 25 pkt. Może to spowodować konieczność ich podniesienia w sierpniu o 50 pkt. To jednak będzie zależało od całej serii danych, z których każde mogą boleśnie ugodzić rynek. Rynek znów jest w trójkącie bermudzkim: stopy procentowe ? zyski firm ? inflacja. Obawy o zyski w warunkach zwalniającej gospodarki nie są bezpodstawne.W czwartek kolejne firmy oświadczyły, że ich zyski będą mniejsze, niż oczekiwali analitycy (np.UNISYS, Goodyear). Każde takie ostrzeżenie wzmaga strach i powoduje przecenę. Oficjalnie sezon wyników za II kwartał zaczyna się 10 lipca czyli natychmiast po krótszym, z powodu święta narodowego (4 lipca), tygodniu giełdowym. W tym tygodniu (piątek) będą również bardzo ważne dane makro (bezrobocie, płace). Najważniejsze jednak wskaźniki inflacji (PPI i CPI) będą dopiero w połowie miesiąca.Letnia hossa pod znakiem zapytaniaKolejnym problemem jest inflacja. Pisałem ostatnio o wskazaniach międzyrynkowej analizy technicznej. Nie minął nawet jeden dzień jak przeczytałem w PARKIECIE, że Merrill Lynch ostrzega przed szokiem naftowym i ceną ropy w granicach 35?40 USD za baryłkę. To, co ja uważałem za prawie fantazję wynikającą z AT, okazało się poważnie rozważanym wariantem. CRB (indeks towarowy) i ropa naftowa nie wykazują żadnych skłonności do spadku. To nadal źle wróży inflacji. W tej sytuacji możliwość wystąpienia letniej hossy stoi pod dużym znakiem zapytania. Może się to zamienić w letnie falowanie. Oczywiście znakomite zyski firm mogłyby to zmienić, ale w tej chwili coraz więcej jest spekulacji o słabych wynikach za II kwartał. A słabe wyniki i inflacja to zabójstwo dla rynku.W sytuacji technicznej indeksów praktycznie nic się nie zmieniło. Dlatego pisanie o rynku amerykańskim w tym tygodniu nie jest zajęciem zbyt interesującym. Może tylko DJ pokazał, że średnia 50-sesyjna (10 625 pkt.) jest dla niego nie do przebicia. W dalszym ciągu obowiązuje wsparcie 10 250 pkt. i opór 10 800 pkt., których przebicie powinno dać w konsekwencji sygnał sprzedaży/kupna. Szczególnie uważałbym na poziom 10 250 pkt., który od kwietnia podtrzymuje rynek, a którego przebicie, zgodnie z kanonami analizy technicznej miałoby, jak pisałem, bardzo niemiłe konsekwencje (włącznie ze spadkiem o 10 00 pkt.).Nasdaq krąży wokół poziomu 3900 pkt. Jego zdecydowane pokonanie, szczególnie połączone z przebiciem 4000 pkt. może dać wzrost do 4500 pkt. Wsparciem jest poziom 3750 pkt., którego przebicie powinno spowodować dalsze spadki i jednoznaczne zakończenie fali B. Na wykresie można się dopatrzyć formacji RGR. Gdyby taka interpretacja była słuszna, to zdecydowane przebicie 3900 pkt. powinno skłaniać do zamykania pozycji.Reasumując można powiedzieć, że ostatni tydzień w sytuacji technicznej niczego nie zmienił. Decyzja Fed nie oczyściła przedpola, a obawy co do zysków są coraz większe. Letnia hossa powoli zaczyna się dematerializować.Sygnały z poprzedniego piątku uległy wzmocnieniu w poniedziałek i dały eksplozję kursów w sektorze TMT we wtorek. Był to jednak bardzo krótki impuls. Wyglądał wręcz jak pułapka przygotowana na nastawionych na letnią hossę inwestorów. Jeszcze w środę można było wszystko zrzucić na oczekiwanie na decyzję FOMC, jednak już w czwartek i piątekglądało to bardzo źle. Oczywiście można było winą obarczyć USA i Euroland, ale nasze fundusze już kilka razy pokazały, że nie boją się przeceny na świecie i wykorzystując bardzo małą obecność zagranicy w Warszawie potrafią ?zrobić? swoją grę. Nie tym razem. Widocznie różnice zdań były zbyt duże. W sytuacji końca oferty PKN, danych o deficycie obrotów w poniedziałek, nastawienia inwestorów na hossę i święta w USA można było zrobić z rynkiem wszystko, co się chciało. Widać jednak sytuacja na Wall Street jest ważniejsza dla naszych funduszy, niż czynniki lokalne.PKN ? pozornie dobrzeJednak już w piątek została wyjaśniona sprawa oferty PKN. Na pozór wyniki subskrypcji wyglądały dobrze. Olbrzymi popyt 11 razy przekraczał podaż. Tak też komentuje to większość analityków. Jednak słowo ?na pozór? ma tu znaczenie. Wynika z tego, że zapisujący się na akcje dostali 9% tego, co chcieli. Trzeba brać pod uwagę, że taka nadsubskrypcja wynika wyłącznie z olbrzymich ?lewarów? (od 1000 do 1500%). W ten sposób np. osoba zapisująca się całym swoim kapitałem z maksymalnym kredytem dostawała akcji za 1,27 środków własnych. Powstaje więc obawa, że ewentualny powrót pieniędzy na giełdę będzie mocno ograniczony i może przesunąć się w czasie do momentu sprzedaży akcji PKN przez inwestorów. To nie jest dobra wiadomość.Nie są dobrą wiadomością również problemy ministra Wąsacza i możliwość złożenia wniosku o wotum nieufności. Jak napisał Reuters: ?Wniosek o wotum nieufności, jeśli zostanie złożony, będzie pierwszą próbą dla rządu mniejszościowego i pokaże czy AWS może ochronić swoich ministrów przed takimi atakami i czy jest w stanie nadal prowadzić dotychczasową politykę gospodarczą.?. Nie przeceniałbym uwagi tego problemu, rynek nie będzie umierał za Wąsacza, ale robi się jakaś mniej ciekawa atmosferka.Nastawienie rynku do deficytu jest pozytywne (wnioski z danych GUS nt. eksportu i zwiększona dynamika produkcji). Myślę, że deficyt dużo niższy od 900 mln USD byłby bardzo dobrze przyjęty przez rynek, szczególnie, gdyby towarzyszył temu wzrost eksportu.Jest jeszcze sprawa projektu budżetu państwa, ale myślę, że to już jest w cenach, bo Ministerstwo Finansów przefiltrowało do środków masowego przekazu informację o tym, że założenia będą mówiły o deficycie rzędu 1,9?2%. To jest do strawienia (chociaż i tak Sejm zapewne tego nie przyjmie).Przyzwoity deficyt z dużą redukcją PKN i nieobecność zagrożenia ze strony Wall Street na początku tygodnia mogłyby dać impuls prowzrostowy (w krótkim terminie). Jednak już wyniki subskrypcji PKN pokazują, że ten impuls zniknął przynajmniej na tydzień. W tej sytuacji bez przyzwoitego zachowania Wall Street nie możemy liczyć na hossę.Tydzień temu pisałem, że bardzo mnie niepokoi powszechny optymizm, rozpoznawanie przez dosłownie każdego inwestora formacji odwróconej głowy z ramionami i niezachwiana pewność wzrostu na kontraktach. Oczywiście zdarza się, że większość ma rację, ale to rzadkie przypadki. Nie można wykluczyć, że ramiona ? głowa ? ramiona zamienią się w zupełnie inną, dużo niżej położoną część ciała. Wydaje się więc, że nie rezygnując z tej, znanej przez wszystkich formacji, trzeba wypatrywać innych możliwości. Jedną z nich byłoby załamanie się tej formacji. Tak jak załamanie się klasycznej RGR jest silnym sygnałem kupna, tak i tutaj byłoby to silnym sygnałem sprzedaży. Co byłoby więc sygnałem do większego spadku? Klasycznie przebicie 19 000 pkt., choć ja, już od przebicia 19 300 zakładałbym możliwość wystąpienia takiej sytuacji.Jeśli chodzi o indeksy nic się przez ten tydzień nie zdarzyło. Zawróciły długo przed oporami technicznymi (20 200 do 20 500 dla WIG i 2120 dla WIG20). Nie było nawet próby testu. Na WIG20 zaznaczył się wręcz spadkowy, krótkoterminowy trend o małym nachyleniu. Dopóki nie padnie któreś z mocno już opisywanych wsparć lub oporów możemy mówić jedynie o trendzie horyzontalnym, gdzie sukcesy przynosi jedynie gra od dołu do góry linii trendu. Nie można wykluczyć, że tak właśnie grają niektóre fundusze.Zadziwia tylko niesamowity optymizm na kontraktach na WIG20, gdzie baza jest nieodmiennie dodatnia i to w okolicach 50?70 pkt. od WIG20 w notowaniach ciągłych. To wskazuje na ogólne oczekiwanie hossy, ale widziałem już sesje gdzie polaryzacja zmieniała się z minusa na plus i vice versa.Największe zyski na TMTKolejny raz widać, że w przypadku wzrostów największe zyski można osiągnąć na rynku TMT. Nic się nie zmieniło w sytuacji najsłabszej (przez akcje pracownicze) Agory i tutaj nie ma co powtórnie przeprowadzać analizy. ComputerLand doszedł prawie do oporu na 135 zł, ale zawrócił znowu w kierunku wsparcia na 112?115 zł. Zamknięcie okna hossy (120 zł) źle wróży walorowi, a zamknięcie podobnego okna na wyskości 110 zł byłoby sygnałem sprzedaży. Wygląda na to, że więksi inwestorzy są niezadowoleni z faktu, że konieczne jest ogłoszenie wezwania w celu przejęcia spółki. Eliminuje to konieczność kupna akcji w drodze normalnej gry rynkowej. Optimus również nie dotarł do swojego oporu (225 zł) i wraca w okolice 190 zł. Bardzo przyzwoicie wyglądał Prokom, który przebił się przez opór na wysokości 240 zł (podstawa podwójnego szczytu). Jednak już sesja czwartkowa zawróciła kurs, co budzi podejrzenia o wykreowanie pułapki. Powstała formacja gwiazdy wieczornej zapowiadająca spadki. Mocne wsparcie to 215 zł. Powrót kursu ponad 245 zł byłby mocnym sygnałem kupna. Softbank wygląda najczyściej z punktu widzenia analizy technicznej. Po utworzeniu podwójnego dna ruszył do góry, a obecne spadki można kwalifikować jako ruch powrotny do linii wsparcia. Dopiero przebicie poziomu 216?218 zł unieważniłoby formację. Pułapkę widać też na TP SA. Kurs zamknął okno hossy (31 zł) i dał sygnał sprzedaży, co obudzi znowu obawy o dużą formację RGR. Sygnałem powstania takiej formacji byłoby przebicie wsparcia na 29 zł. Najgorzej wygląda sytuacja na Elektrimie, który dla wartości indeksu WIG20 jest najważniejszy. Kursowi również nie udało się sforsować oporu na 51 zł i w dalszym ciągu przebywa w wąskim kanale 48?51 zł, z którego wybicie będzie sygnałem kupna/sprzedaży. WZA Elektrimu, nie uchwaliło dużej emisji akcji. Na pozór była to dobra informacja, ale powstało pytanie: Elektrim potrzebował tych pieniędzy, z czego więc będzie się teraz finansował? Bardzo to dziwna decyzja akcjonariuszy, którzy wbijają sami sobie nóż w plecy. Chyba, że to jakaś większa gra, obliczona na wyniszczenie spółki i przejęcie jej za niewielkie pieniądze (np. przez DT).Od optymizmu do zwątpieniaSzczerze mówiąc śmiałem się sam z siebie, kiedy w ostatnim artykule napisałem o ?małym? ComArchu, na którym obroty były wręcz kolosalne. Spółka wybiła się z formacji podwójnego dna i naruszyła opór na wysokości 215 zł. Obecne spadki można traktować jako konieczny ruch powrotny. Dopiero zamknięcie okna hossy (okolice 200 zł) i powrót w obszar formacji wybicia, a szczególnie zamknięcie okna hossy (190 zł) byłoby sygnałem sprzedaży.Myślę, że już w poniedziałek będziemy dokładniej wiedzieli, gdzie zdążamy. Są w zasadzie tylko dwie możliwości: albo wzrost na początku minionego tygodnia był pułapką wywołaną w celu oddania akcji tym, którzy czekali na hossę, albo obecne spadki to tylko ruch powrotny wywołany w celu wywołania zwątpienia i zmuszenia do sprzedaży akcji. Takie zwątpienie jest konieczne jeśli ma być hossa. Uważam jednak, że bez pomocy ze strony Wall Street nie wykreujemy polskiej hossy. Przynajmniej nie w tym tygodniu. Następna sprzyjająca okoliczność to debiut sprzedanych akcji PKN, kiedy inwestorzy odzyskają pieniądze.

Piotr Kuczyńskiwww.analizy.pl