Zarząd Pepeesu chciałby, aby przedstawiony w listopadzie plan inwestycyjny został poszerzony. Dodatkowe wydatki miałyby dotyczyć budowy dużej fabryki bioetanolu, wytwarzającej 100 mln litrów biokomponentu rocznie. Jej koszt prezes Pepeesu Andrzej Kiełczewski szacuje na 140-150 mln zł.
Dotychczasowa, i wciąż aktualna, strategia zakłada, że za 25 mln zł powstanie jedynie instalacja do wytwarzania bioetanolu - 15 mln litrów rocznie, która pozwoli zagospodarować odpady powstałe przy obróbce skrobi. Poza tym prawie 50 mln zł ma być przeznaczone na unowocześnienie i rozbudowę produkcji różnych rodzajów skrobi. Jednak spółka po sprzedaży Browaru Łomża inwestorowi branżowemu Royal Unibrew za 126 mln zł dysponuje znacznie większymi pieniędzmi niż wcześniej zakładała.
Zdaniem prezesa Kiełczewskiego, brak biopaliwowej konkurencji w regionie Polski północno-wschodniej (gdzie jest mnóstwo surowca, np. pszenicy i żyta), każe się poważnie zastanowić nad zdecydowanym wejściem na ten rynek - mimo że chwilowo unieruchomiony przez niekorzystne rozwiązania podatkowe, to wciąż przyszłościowy. Dlatego zarząd pracuje nad koncepcją powołania spółki celowej, która zajęłaby się produkcją bioetanolu. Drugim pomysłem jest umieszczenie zakładu produkcyjnego w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. - Oba rozwiązania pozwoliłyby skorzystać z dotacji unijnych, co przy dużych kosztach nie jest bez znaczenia - tłumaczy Andrzej Kiełczewski.
Gdyby koncepcje prezesa zyskały uznanie wśród akcjonariuszy, spółka musiałaby się liczyć z łącznymi wydatkami na inwestycje (bioetanol i skrobia) rzędu 200 mln zł. Znacznie większymi niż wpływy ze sprzedaży browaru. Około 40 milionów zł można by pozyskać z Unii. Pozostałe z kredytów lub emisji akcji.
Andrzej Kiełczewski chce przekonać do ambitnych pomysłów radę nadzorczą (w której zasiadają najwięksi udziałowcy) w tym miesiącu. Jeżeli się uda, budowę można by rozpocząć jeszcze w tym roku, bo spółka posiada uzbrojone grunty. Wtedy nie będzie buy-backu, o którym niedawno mówili niektórzy akcjonariusze.