Hossa na rynku mieszkaniowym w poprzednich dwóch latach skusiła do rozpoczęcia działalności deweloperskiej firmy niezwiązane wcześniej z sektorem nieruchomości. W budowie i sprzedaży mieszkań upatrywały one źródła dość łatwego, ponadprzeciętnego zarobku. Niektóre widziały deweloperkę jako działalność uzupełniającą podstawowy biznes. Inne zdecydowały się na całkowitą zmianę profilu i skupienie się wyłącznie na nieruchomościach.
Do pierwszej z notowanych na GPW grupy firm zaliczymy Mastersa (niegdyś producent odzieży dżinsowej, obecnie handluje obuwiem), Grupę Impel (m. in. usługi ochroniarskie i porządkowe), Ponar Wadowice (produkcja hydrauliki) i Energomontaż-Południe (usługi dla energetyki). W drugiej grupie znalazł się natomiast Triton Development (wcześniej m.in. sprzedawał samochody, szukał też miejsca w sektorze IT) oraz jeden z narodowych funduszy inwestycyjnych - BBI Development (d. NFI Piast).
Decydowali się, kiedy ceny
rosły, sprzedają, gdy spadają
Wejściu tych firm na rynek deweloperski towarzyszyło przeważnie kreślenie przed inwestorami perspektyw, jakie stwarza nowa branża. Padały wielomilionowe kwoty, które miały obrazować skalę przychodów i zysków z planowanych projektów. Najczęściej oparte były na danych uwzględniających kilkudziesięcioprocentową zwyżkę cen mieszkań z 2006 roku oraz na przekonaniu, że wzrost ten będzie postępował.