Podaż pieniądza wzrosła w lipcu o 7,3 proc. rok do roku – podał Narodowy Bank Polski. Wynik okazał się gorszy, niż przewidywali analitycy ankietowani przez „Parkiet" (średnia prognoz wskazywała na dynamikę 7,6 proc.).
Firmy mniej oszczędzają
Mniejszy, niż się spodziewano, przyrost środków, jakimi dysponują banki, wynikał przede wszystkim z kurczenia się depozytów przedsiębiorstw?(spadek o 4,4 mld zł w stosunku do czerwca) oraz niemonetarnych instytucji finansowych – głównie OFE i TFI (tu spadek sięgnął 3,4 mld zł). Zmiany te nie zostały zrekompensowane przez napływ gotówki gospodarstw domowych, i to mimo że lokaty Polaków zwiększyły się w lipcu o 3,8 mld złotych, co jest największym przyrostem od lutego.
– Czynnik hamujący wzrost depozytów, jakim jest wysoki poziom inflacji, w szczególności takich dóbr podstawowych, jak żywność, równoważony jest stopniowym wzrostem dynamiki płac – zauważa Piotr Piękoś, ekonomista Pekao.
Frank daje się we znaki
Dane NBP wskazują także na duży przyrost portfela kredytów gospodarstw – tylko w lipcu zwiększyły się one o 13,9 mld złotych, co jest najsilniejszą zmianą od listopada 2010 r. Łączne zadłużenie Polaków sięga już 516 mld zł. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że główną przyczyną jest umocnienie się franka, który w lipcu zyskał wobec złotego 8,4 proc.
– Po wyłączeniu efektów kursowych w ujęciu miesięcznym kredyty dla gospodarstw domowych wzrosły w lipcu o zaledwie ok. 1,7 mld zł, co jest najgorszym wynikiem od lutego – zauważa Adam Antoniak, starszy ekonomista BPH. – Spadek dynamiki jest zapewne związany z rosnącym oprocentowaniem kredytów przy umiarkowanym tempie wzrostu płac – dodaje.