Symbolem kryzysu z minionych lat stało się bankructwo banku Lehman Brothers. Ale faktycznie obfitował on w wiele innych bezprecedensowych wydarzeń, które przejdą do historii gospodarczej. Jednym z nich było obniżenie przez Rezerwę Federalną Stanów Zjednoczonych w grudniu 2008 r. stopy funduszy federalnych do zera. Wprawdzie politykę zerowych stóp procentowych prowadził już pod koniec lat 90. Bank Japonii, ale był to, jak się zdawało, wyjątkowy przypadek. Tymczasem w ślad za Fedem poszły inne banki centralne, m.in. kanadyjski, szwajcarski i szwedzki. Nieco ostrożniejsze były Bank Anglii i Europejski Bank Centralny, które sprowadziły główne stopy procentowe odpowiednio do 0,5 i 1 proc.
Banki na zakupach
Przedmiotem sporu pozostaje, czy tak głębokie obniżenie kosztu kredytu było konieczne. John B. Taylor, profesor ekonomii na Uniwersytecie Princeton, wskazuje wręcz, że cięcie stóp procentowych w USA osłabiło gospodarkę, bo doprowadziło do deprecjacji dolara, ta zaś do wzrostu wyrażonych w tej walucie cen surowców.
To nie jest powszechnie akceptowany pogląd na źródła recesji, która zarówno w USA, jak i w strefie euro rozpoczęła się na przełomie lat 2008 i 2009. Faktem jest jednak, że bezprecedensowa obniżka stóp procentowych nie wystarczyła, aby jej zapobiec. Stało się tak, bo obniżka kosztu kredytu nie była w stanie skłonić zadłużonych już konsumentów do dalszego pożyczania, więc załamał się tradycyjny mechanizm transmisji polityki pieniężnej na gospodarkę. Władze pieniężne uciekły się więc do niekonwencjonalnych metod stymulowania koniunktury. Najwięcej uwagi wzbudziło tzw. ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej (QE), w uproszczeniu polegające na skupowaniu przez bank centralny za dodrukowane pieniądze rozmaitych aktywów na rynku wtórnym.
Znów pionierem w dziedzinie QE był na początku minionej dekady Bank Japonii. Fed na rozpoczęcie tego programu zdecydował się w listopadzie 2008 r. i, z kilkumiesięczną przerwą, prowadził go do połowy br. W tym czasie skupił aktywa za około 2,2 bln USD, przy czym 900 mld USD wydał na obligacje skarbowe, resztę zaś na papiery zabezpieczone kredytami hipotecznymi. Politykę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej stosował w ostatnich latach również Bank Anglii, który przeznaczył na ten cel 200 mld funtów, a także Bank Japonii. Natomiast prowadzonego od maja ub.r. przez Europejski Bank Centralny skupu obligacji skarbowych państw z obrzeży strefy euro nie można uważać za QE, ponieważ frankfurcka instytucja dotąd sterylizowała te transakcje, tzn. neutralizowała ich wpływ na podaż pieniądza.
Kilka mechanizmów w jednym
W oczach krytyków ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej jest tożsame z monetyzowaniem deficytu budżetowego państw oraz drukowaniem pieniędzy bez pokrycia, co musi się skończyć wybuchem niekontrolowanej inflacji. Ale Fed i Bank Anglii argumentują, że QE to tylko nowe narzędzie służące tym samym celom co tradycyjne instrumenty polityki pieniężnej. – Banki centralne regularnie kupują i sprzedają obligacje skarbowe na rynku wtórnym jako element swoich operacji na rynku pieniężnym. Jedyna różnica między zwykłymi operacjami a QE jest taka, że tym razem okres, na jaki aktywa zostały kupione, jest dłuższy – tłumaczył Bank Anglii.