W 2007 r. wzrost gospodarczy na świecie wyniósł, według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, 5,4 proc., by spaść w 2009 r. o 0,5 proc. i odbić się w 2010 r. do 5 proc. W 2011 r., zdaniem ekspertów MFW, możemy liczyć jedynie na 4,4 proc. i podobne tempo utrzyma się co najmniej do 2016 r.
Scenariusze snute przez analityków mówią również o ożywieniu gospodarczym „wielu prędkości". O ile wzrost PKB w Chinach będzie wynosił w nadchodzących latach średnio 9,5 proc., o tyle w Ameryce?Łacińskiej może być zbliżony?do 5 proc., a w naszym regionie do 4 proc. W USA jednak wyniesie średnio nieco mniej niż 3 proc., a w strefie?euro będzie mniejszy niż 2?proc.
Nieco bardziej optymistyczne przewidywania ma Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która prognozuje, że w przyszłym roku PKB Stanów Zjednoczonych wzrośnie o 3,1 proc., a strefy euro o 2 proc. Średnia dla wszystkich krajów OECD wyniesie jednak skromne 2,8 proc.
Duże zróżnicowanie widoczne jest również w poszczególnych regionach. W strefie euro znajdują się przecież zarówno dynamicznie rozwijająca się Estonia (4,9 proc. wzrostu PKB w 2011 r. oraz 4 proc. w 2012 r., według prognoz Komisji Europejskiej) czy Niemcy – lokomotywa gospodarcza Unii Europejskiej (prognozowane 2,6 proc. wzrostu w 2011 r. oraz 1,9 proc. w 2012 r.), ale również tacy bankruci jak Grecja (odpowiednio: minus 3,5 proc. oraz plus 1,1 proc.) czy Portugalia?(minus 2,2 proc. i minus 1,1?proc.).
Polska znajduje się wciąż w grupie państw, którym pisany jest stosunkowo szybki wzrost PKB. MFW spodziewa się u nas 3,8 proc. wzrostu gospodarczego w 2011 r. i 3,6 proc. w 2012 r. Komisja Europejska daje nam odpowiednio: 4 proc. oraz 3,7 proc., natomiast OECD: 3,8 proc. oraz 3,9 proc. Ostatnia z tych organizacji przewiduje też, że w latach 2010–2015 średnie tempo wzrostu gospodarczego w naszym kraju wyniesie 3,1 proc. Średnia prognoz analityków zebrana przez agencję Bloomberga mówi zaś o 4,1 proc. w 2011 r. oraz 3,8 proc. w 2012 r.