Przed nami lata umiarkowanego wzrostu

Prognozy gospodarcze na najbliższe lata są bardzo zgodne w jednej kwestii – świat, a szczególnie rozwinięte gospodarki, szybko nie powróci do tempa wzrostu gospodarczego osiąganego przed kryzysem.

Aktualizacja: 26.02.2017 16:53 Publikacja: 25.08.2011 01:17

W 2007 r. wzrost gospodarczy na świecie wyniósł, według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, 5,4 proc., by spaść w 2009 r. o 0,5 proc. i odbić się w 2010 r. do 5 proc. W 2011 r., zdaniem ekspertów MFW, możemy liczyć jedynie na 4,4 proc. i podobne tempo utrzyma się co najmniej do 2016 r.

Scenariusze snute przez analityków mówią również o ożywieniu gospodarczym „wielu prędkości". O ile wzrost PKB w Chinach będzie wynosił w nadchodzących latach średnio 9,5 proc., o tyle w Ameryce?Łacińskiej może być zbliżony?do 5 proc., a w naszym regionie do 4 proc. W USA jednak wyniesie średnio nieco mniej niż 3 proc., a w strefie?euro będzie mniejszy niż 2?proc.

Nieco bardziej optymistyczne przewidywania ma Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która prognozuje, że w przyszłym roku PKB Stanów Zjednoczonych wzrośnie o 3,1 proc., a strefy euro o 2 proc. Średnia dla wszystkich krajów OECD wyniesie jednak skromne 2,8 proc.

Duże zróżnicowanie widoczne jest również w poszczególnych regionach. W strefie euro znajdują się przecież zarówno dynamicznie rozwijająca się Estonia (4,9 proc. wzrostu PKB w 2011 r. oraz 4 proc. w 2012 r., według prognoz Komisji Europejskiej) czy Niemcy – lokomotywa gospodarcza Unii Europejskiej (prognozowane 2,6 proc. wzrostu w 2011 r. oraz 1,9 proc. w 2012 r.), ale również tacy bankruci jak Grecja (odpowiednio: minus 3,5 proc. oraz plus 1,1 proc.) czy Portugalia?(minus 2,2 proc. i minus 1,1?proc.).

Polska znajduje się wciąż w grupie państw, którym pisany jest stosunkowo szybki wzrost PKB. MFW spodziewa się u nas 3,8 proc. wzrostu gospodarczego w 2011 r. i 3,6 proc. w 2012 r. Komisja Europejska daje nam odpowiednio: 4 proc. oraz 3,7 proc., natomiast OECD: 3,8 proc. oraz 3,9 proc. Ostatnia z tych organizacji przewiduje też, że w latach 2010–2015 średnie tempo wzrostu gospodarczego w naszym kraju wyniesie 3,1 proc. Średnia prognoz analityków zebrana przez agencję Bloomberga mówi zaś o 4,1 proc. w 2011 r. oraz 3,8 proc. w 2012 r.

Stosunkowo dobrze oceniane są przez analityków perspektywy rynków wschodzących. W długim terminie ekonomiści wiążą szczególne nadzieje z niektórymi państwami tej kategorii skupionymi w grupie BRIC (w której skład wchodzą: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny). Tutaj też może być sporo zaskoczeń.

– Gdy w 2001 r. stworzyłem pojęcie BRIC, najśmielsze scenariusze mówiły, że chińska gospodarka może stać się równie duża jak niemiecka, ale nie większa. W zeszłym roku przeskoczyła japońską i stała się drugą największą gospodarką świata. Nie wydawało się wtedy, że Brazylia znajdzie się wśród siedmiu największych gospodarek. W 2003 r. spodziewaliśmy się, że nie przeskoczy włoskiej przed 2018 r. – wspomina Jim O'Neil, ekonomista z Goldman Sachs, twórca terminu BRIC.

Przewiduje on obecnie, że łączny PKB krajów BRIC (wynoszący na koniec 2010 r. około 11 bln USD) będzie w 2018 r. wyższy od amerykańskiego. Analitycy nie wykluczają więc, że Brazylia przeskoczy w ciągu kilku lat Wielką Brytanię i Francję pod względem wielkości nominalnego PKB.

Zapoznając się z prognozami musimy brać pod uwagę, że zdaniem ekonomistów ożywienie gospodarcze wciąż jest dosyć kruche, a poważnym źródłem niepewności pozostaje choćby kryzys zadłużeniowy w strefie euro.

– Globalna gospodarka znajduje się jednak obecnie w delikatnym momencie, bo kryzys na dobre się nie skończy, dopóki znowu nie będziemy tworzyć wystarczającej liczby miejsc pracy – powiedział sekretarz generalny OECD Angel Gurria. Dodał, że jeśli skumuluje się ryzyko wynikające dla rozwoju gospodarczego z wysokich cen ropy naftowej i rozszerzającego się kryzysu zadłużeniowego w strefie euro, to niektóre zaawansowane gospodarki mogą stanąć w obliczu stagflacji, a więc okresu słabego rozwoju przy jednoczesnym szybkim wzroście cen konsumpcyjnych. Jego słowa od tego momentu niewiele straciły na aktualności.

Kryzysy fiskalne dotykające zarówno Europy, jak i Stanów Zjednoczonych, mogą też skłaniać polityków do działań uderzających w ożywienie gospodarcze. – Gwałtowne cięcie wydatków budżetowych może zablokować globalny wzrost gospodarczy – ostrzega Christine Lagarde, dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Seria kiepskich danych z Europy i Ameryki sprawiła ostatnio, że prognozy gospodarcze są coraz częściej rewidowane w dół. W ostatniej ankiecie „USA Today" 30 amerykańskich ekonomistów wskazało w połowie sierpnia, że istnieje 30-proc. ryzyko ponownej recesji w USA. Obniżono też prognozę wzrostu gospodarczego na 2012 r. do 2,5 proc. z 3,1 proc. spodziewanych trzy miesiące wcześniej.

Prognoz nie należy traktować jednak jak prawd objawionych. W tym roku mieliśmy aż nadto dowodów na to, że nawet najlepsi analitycy muszą skapitulować. Pozbawienie Stanów Zjednoczonych najwyższego ratingu kredytowego, mocno podbijające cenę ropy rewolucje na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej czy też marcowe katastrofy w Japonii wskazują, jak wiele niewiadomych może się jeszcze czaić w przyszłości i wywrócić do góry nogami „na 100 proc. pewne" przewidywania analityków.

więcej informacji o ekonomii na www.nbportal.pl

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy