Brokerka – czyli pośredniczenie w sprzedaży i kupnie papierów wartościowych – to jeden z najbardziej prestiżowych segmentów działalności maklerskiej. Pobieżna analiza danych za ubiegły rok sugeruje, że sytuacja na warszawskiej giełdzie była dla biur wyspecjalizowanych w rynku wtórnym lepsza niż w 2010 r. – mimo że to właśnie dwa lata temu indeksy przez większość roku rosły, a Skarb Państwa przeprowadził oferty publiczne na bezprecedensową skalę.
Trzeba dostosowywać i konsekwentnie realizować strategię ukierunkowaną na dostarczanie klientom najwyższej jakości usług na bardzo konkurencyjnym rynku. Kluczem jest zespół, który to potrafi
W 2011 r. średnie obroty na sesję wzrosły do 967 mld zł, wobec 818 mln zł jeszcze w 2010 r. Kryzysowy sierpień pokazał zresztą, że odwrót inwestorów od giełdy w początkowym okresie daje brokerom dobrze zarobić – wówczas padł bowiem rekord wszech czasów, jeżeli chodzi o skalę transakcji (na giełdzie właściciela zmieniły akcje warte 27 mld zł).
Optymizm ograniczony
Bardziej szczegółowa analiza danych dotyczących branży maklerskiej pokazuje jednak, że w kolejnych miesiącach sytuacja nie musi wyglądać tak różowo. W grudniu 2011 r. obroty spadły do 16 mld zł (poziom najniższy od sierpnia 2010 roku). Styczeń i luty tego roku, z obrotami sesyjnymi nieprzekraczającymi 20 mld zł (i to mimo wysokiego wzrostu indeksów na początku roku),?także nie napawa optymizmem.
Większość traderów jest przekonana, że trudno oczekiwać, aby po spadku wycen obroty wróciły do rekordów z sierpnia. W takiej sytuacji biurom stawiającym na brokerkę trudno będzie powtórzyć rekordowe wyniki.