Złoty jest popularny prawie jak juan, rubel i rupia

Polski złoty odgrywa na światowym rynku forex rolę podobną do walut największych gospodarek wschodzących. Analitycy wskazują, że w nadchodzących latach raczej się to nie zmieni.

Aktualizacja: 17.02.2017 20:15 Publikacja: 01.05.2012 09:17

Złoty jest popularny prawie jak juan, rubel i rupia

Foto: GG Parkiet

Według danych Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) w kwietniu 2010 r. (nowsze statystyki nie zostały jeszcze opublikowane) transakcje z udziałem złotego stanowiły 0,8 proc. średnich dziennych obrotów na światowym rynku walutowym. W tym czasie udziały rosyjskiego rubla, chińskiego juana oraz indyjskiej rupii stanowiły tylko po 0,9 proc. – a są to przecież waluty gospodarek o wiele większych i ważniejszych niż Polska. Złoty był nieco bardziej popularną walutą niż brazylijski real, turecka lira i południowoafrykański rand – mające po 0,7 proc. udziałów.

Zadziwiająco wysoko w tym rankingu plasowały się również węgierski forint, z 0,4 proc. udziałów w światowych obrotach walutowych, oraz czeska korona z 0,2 proc. udziałów. Rupia indonezyjska, a więc waluta 15. największej gospodarki świata (według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2011 r., uwzględniając parytet siły nabywczej), miała taki sam udział w rynku, jak korona czeska.

– O tak wysokim udziale walut naszego regionu moim zdaniem zadecydowały dwa czynniki – reżim kursowy (pełna wymienialność walut) oraz otwartość gospodarek (mierzona np. relacją eksportu do PKB). Wbrew pozorom gospodarki wschodzące, takie jak Turcja, RPA, Indie czy Indonezja, są dość zamknięte – we wszystkich przypadkach eksport stanowi mniej niż jedną czwartą PKB, a w przypadku Brazylii tylko ok. 11 proc. Czechy i Węgry ze stosunkiem eksportu do PKB wynoszącym odpowiednio 81 proc. i 87 proc. znajdowały się w czołówce najbardziej otwartych gospodarek świata posiadających własne waluty. Dla Polski stosunek eksportu do PKB w latach 2007–2011 wynosił 42 proc., ale rozmiar naszej gospodarki sprawia, że w ujęciu bezwzględnym eksport stanowi istotną część światowych obrotów handlowych. Przykładowo, w styczniu 2012 r. eksportowaliśmy towary i usługi za ok. 17 mld USD, natomiast większa od nas Brazylia za 16,1 mld USD, a Indonezja za 15,5 mld USD – wskazuje Łukasz Wróbel, analityk Noble Securities.

Dlaczego jednak udział złotego w rynku jest tylko niewiele mniejszy niż w przypadku chińskiego juana czy indyjskiej rupii? Dlatego, że waluty te nie są w pełni wymienialne. – Z tego powodu większość chińskich firm handluje z polskimi partnerami w dolarach – uzyskanie zgody urzędników na wymianę juanów jest obwarowane wieloma restrykcjami. W statystykach BIS taka transakcja zwiększa więc całkowity obrót w dolarach i złotych – wyjaśnia Wróbel.

Jak będzie wyglądała sytuacja w przyszłości? Analitycy nie spodziewają się dużych zmian. – Uważam, że popularność złotego pozostanie na podobnym poziomie w najbliższych latach. Dynamicznego wzrostu obrotów i zainteresowania lokalnymi walutami należy oczekiwać w krajach Ameryki Łacińskiej i w Turcji – mówi Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający w City Index.

–  Udział złotego w całości obrotów utrzyma się w najbliższych latach w okolicy 1 proc. Myślę, że w ostatnich latach mogła się zmniejszyć rola forinta ze względu na recesję oraz nieprzyjazne dla zagranicznego kapitału reformy. W perspektywie pięciu lat w Polsce nie zmieni się reżim kursowy, a otwartość gospodarki również powinna pozostać na podobnym do obecnego poziomie, ale wzrost obrotów w złotych będzie bezpośrednio zależał od kondycji strefy euro. Jeśli rozpoczęta kilkanaście miesięcy temu walka z nadmiernym zadłużeniem znacząco pogorszy koniunkturę u naszych największych partnerów handlowych, prawdopodobnie złotego „przeskoczą" waluty innych ostrożnie, ale konsekwentnie otwierających się gospodarek wschodzących, zwłaszcza tych, gdzie handel międzynarodowy ma dużą przestrzeń do wzrostu – np. wyjątkowo zamkniętej Brazylii – uważa Wróbel.

Dominacja dolara

Hegemonem na rynku nadal jest dolar, choć w długim terminie jego pozycja spada. O ile w 2001 r. miał on udział w światowych obrotach na foreksie wynoszący 89,9 proc., to w 2010 roku spadł on do 84,9 proc. W tym czasie udziały euro wzrosły z 37,9 proc. do 39,1 proc. (dane BIS sumują się do 200 proc., gdyż w każdej transakcji biorą udział dwie waluty). W ciągu ostatnich dwóch lat dominacja dolara nie została naruszona i nic nie wskazuje, by w bliskiej przyszłości to się zmieniło. Dolar stanowi przecież walutę „bezpiecznej przystani". Gdy kryzys finansowy nasila się, inwestorzy kupują aktywa denominowane w walucie największej gospodarki świata, takie jak np. obligacje Departamentu Skarbu USA. Zdaniem analityków udział euro w światowym rynku prawdopodobnie wzrósł w ciągu ostatnich dwóch lat. Okres ten bowiem przypada na nasilenie kryzysu zadłużeniowego w eurolandzie, co siłą rzeczy wiązało się ze wzrostem niechęci do unijnej waluty.

Nie powinno zaskakiwać również to, że na trzecim miejscu wśród najpopularniejszych walut świata znajduje się jen. Jego udziały wynosiły w 2010 r. 19 proc. Od tego czasu mogły się nieco zwiększyć, gdyż ta waluta „bezpiecznej przystani" umocniła się w tym czasie wobec dolara do rekordowego poziomu.

Kolejne pozycje w rankingu BIS zajmują: funt brytyjski (12,9 proc.), dolar australijski

(7,6 proc.), frank szwajcarski (zaledwie 6,4 proc., choć to obok dolara i jena jedna z trzech głównych walut z kategorii „bezpiecznych przystani") i dolar kanadyjski (2,4 proc.).

– Średnio w całej grupie City Index (biura w USA, Wielkiej Brytanii, Polsce, Chinach, Singapurze i Australii) rozkład popularnych par walut jest podobny, jak w innych globalnych firmach inwestycyjnych działających na detalicznym rynku forex. Najwięcej transakcji przeprowadza się więc na trzech parach EUR/USD, GBP/USD oraz USD/JPY. W Polsce jest podobnie, handel na EUR/USD przekracza 90 proc. całego obrotu. Wśród polskich inwestorów zauważalne jest też zainteresowanie parami USD/PLN oraz EUR/CHF – wskazuje Wardyn.

Centra obrotów

Według danych BIS we wrześniu 2011 r. obroty na światowym rynku walutowym sięgnęły rekordowego poziomu 5 bln USD dziennie, gdy jeszcze w kwietniu 2010 r. wynosiły 4 bln USD dziennie. Wzrost obrotu walutami w 2011 r. można tłumaczyć m.in. zalaniem rynków pieniędzmi przez banki centralne. Nie bez znaczenia było nasilenie kryzysu w strefie euro, fakt, że po marcowym trzęsieniu ziemi i tsunami Bank Japonii zainterweniował, by poprawić sytuację swoich eksporterów, a także to, że we wrześniu Szwajcarski Bank Narodowy przeciwdziałał rosnącej wartości franka. W październiku 2011 r. dzienne obroty zmniejszyły się jednak do 4,7 bln USD. BIS spodziewa się, że będą one spadały w ciągu tego roku.

Największym światowym centrum handlu walutami jest londyńskie City. Według danych BIS średni dzienny obrót na rynku forex w Wielkiej Brytanii wynosił w kwietniu 2010 r. 1,85 bln USD. Dalsze miejsca zajmują inne wielkie centra finansowe: USA (904 mld USD dziennie), Japonia (312 mld USD), Singapur (266 mld USD), Szwajcaria (263 mld USD) i Hongkong (238 mld USD). Polska z dziennymi obrotami wynoszącymi 7,8 mld USD uplasowała się w tym zestawieniu nieco wyżej niż Malezja (7,3 mld USD) i niżej niż Izrael (10 mld USD), co wskazuje, że nie należy do grona dużych i rozwiniętych rynków forex. Eksperci przewidują, że w nadchodzących latach udział Polski w światowym rynku raczej mocno się nie zmieni.

[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy