Najlepszy analityk wyłoniony

Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ, zwyciężył w rankingu analityków makroekonomicznych „Rzeczpospolitej”, Gazety Giełdy „Parkiet” i Narodowego Banku Polskiego. Wczoraj oficjalnie podsumowaliśmy wyniki konkursu prognoz za 2011 rok.

Aktualizacja: 18.02.2017 13:57 Publikacja: 17.05.2012 06:00

Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ i zwycięzca konkursu na makroanalityka 2011 r. (po lewej). Dypl

Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ i zwycięzca konkursu na makroanalityka 2011 r. (po lewej). Dyplom wręcza mu Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. Z prawej Marek Belka, prezes NBP, na drugim planie Andrzej Raczko, członek zarządu NBP. fot. archiwum

Foto: Archiwum

Bank BGŻ, gdzie głównym ekonomistą jest Dariusz Winek, swój sukces zawdzięcza głównie trafnym prognozom salda na rachunku obrotów bieżących. W tej kategorii bank zajął pierwsze miejsce. Znalazł się też w pierwszej trójce najlepszych prognostyków w kategorii PKB i inwestycje.

Czwarta edycja rankingu

Wczoraj oficjalnie podsumowaliśmy czwartą już edycję konkursu Gazety Giełdy „Parkiet", „Rzeczpospolitej" i Narodowego Banku Polskiego na najlepszego polskiego analityka makroekonomicznego, która dotyczyła prognoz na 2011 r.

W ubiegłorocznej edycji wzięło udział ponad  50?ekonomistów i zespołów analityków, reprezentujący instytucje finansowe, organizacje gospodarcze oraz ośrodki badawcze i naukowe. To więcej niż w poprzednich edycjach. W kategorii prognoz inflacji zwyciężył Paweł Mizerski z AXA TFI, PKB najlepiej prognozował Wojciech Zatoń z Uniwersytetu Łódzkiego. W kategorii inwestycje zwyciężył Tadeusz Chrościcki, były szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, a wzrost PKB najlepiej prognozował zwycięzca rankingu ogólnego – Bank BGŻ. Laureaci zostali nagrodzeni czekiem o wartości 50 tys. zł, ufundowanym przez NBP. Zwycięzcy w poszczególnych kategoriach otrzymali po 10 tys. zł.

Dominowała ostrożność

Po zdominowanym przez niepewność sytuacji gospodarczej roku 2009 i przynoszącym ożywienie 2010 r., ubiegły rok, a zwłaszcza jego druga połowa, znowu przysporzyła ekonomistom emocji. Ogólną tendencją, była ostrożność. Wielu analityków nie doszacowało wzrostu inwestycji i PKB, spodziewając się większego spowolnienia. Okazuje się, że opłacało się być optymistą.

– Tym razem udało mi się błądzić mniej niż innym – powiedział podczas uroczystości Dariusz Winek. – Aby zdobyć?tę?nagrodę, sztuką jest wyważyć optymizm i pesymizm –?dodał.

Dariusz Winek jest związany z bankiem BGŻ od 2006 r. – To niewątpliwie jeden z najlepszych analityków na rynku polskim, który realizuje swoją pasję będącą jednocześnie jego zawodem – mówi o Winku Dariusz Odzioba, wiceprezes Banku BGŻ. – Niebywale pracowity, często wychodzący poza nakreślone ramy działania swojej jednostki, a do tego bardzo zaangażowany w rozwój i funkcjonowanie naszej instytucji – dodaje.

Drugie miejsce w konkursie przypadło Radosławowi Cholewińskiemu z Domu Maklerskiego Trigon. To nie pierwsze wyróżnienie w naszym konkursie. W trzeciej edycji rankingu, podsumowującej prognozy na rok 2010 r., Cholewiński otrzymał nagrodę dla najlepszego analityka w kategorii prognoz PKB. Teraz co prawda nie znalazł się w pierwszej trójce w żadnej z kategorii, ale jego prognozy były bliżej rzeczywistych odczytów niż pozostałych uczestników.

Trzecią pozycję w konkursie zajęli analitycy BRE Banku, gdzie głównym ekonomistą jest Ernest Pytlarczyk. Najlepiej sprawdzili się, prognozując inwestycje oraz wzrost PKB.

Konkurs trwa

Nasz ranking ma na celu wyróżnienie ekonomistów, którzy najlepiej przewidzieli kondycję gospodarki. Oceny ekonomistów oraz zespołów analityków zbierane są co trzy miesiące i dotyczą danych makroekonomicznych przewidywanych na najbliższe cztery kwartały.

Obecnie trwa kolejna runda prognostyczna. Pod uwagę bierzemy prognozy: tempa wzrostu PKB, stopy inflacji CPI, dynamiki inwestycji oraz kwartalnego salda na rachunku obrotów bieżących. Od 2012 r. do klasyfikacji weszła też prognoza stopy bezrobocia.

agnieszka.kamiń[email protected]

[email protected]

Pytania do Dariusza Winka, głównego ekonomisty BGŻ

Pana prognozy PKB były często wyższe niż średnia innych. Opłacało się być optymistą?

Oczywiście. Po pierwsze, wizja bankructwa Grecji w tamtym czasie była na tyle groźna, że miałem nadzieję na znalezienie pozytywnego rozwiązania niepozwalającego na realizację tego czarnego scenariusza. Po drugie, zakładałem, że pogorszenie koniunktury w strefie euro przełoży się na kondycję naszej gospodarki w ograniczonym stopniu. Oceniałem bowiem, że kluczowy dla podtrzymania wzrostu gospodarczego będzie popyt wewnętrzny. Ponadto wierzyłem w skuteczność płynnego kursu walutowego jako automatycznego stabilizatora koniunktury. To się sprawdziło, bo rzeczywiście w III i IV kwartale eksport netto był ważnym kontrybutorem wzrostu PKB w Polsce.

Co w ubiegłym roku zaskoczyło pana najbardziej?

Nie spodziewałem się jednak tak dużej skali deprecjacji złotego, zwłaszcza pod koniec ubiegłego roku. W konsekwencji nie doszacowałem inflacji.

Czy ten rok jest dla prognoz makroekonomicznych łatwiejszy czy trudniejszy niż poprzedni?

Do niedawna wydawało się, że ten rok będzie łatwiejszy do prognozowania. Z chwilą, kiedy sytuacja w Grecji znów stała się napięta, okazało się, że prognozowanie może być podobnie trudne jak w poprzednim roku, a może nawet jeszcze trudniejsze, jeśli sprawy w strefie euro potoczą się w złym kierunku.

Czy pana zdaniem wyjście Grecji ze strefy euro jest realne?

Prawdopodobieństwo, że Grecja ogłosi niewypłacalność i będzie zmuszona do wyjścia ze strefy euro, jest teraz wyraźnie wyższe niż w zeszłym roku. Moim zdaniem można je ocenić na co najmniej 30 proc. Co więcej, teraz jest to kwestia wyboru greckiego społeczeństwa, ponieważ partie polityczne, które tego chcą, mają bardzo silne poparcie społeczne. Na skutek redukcji długu Grecja zyskała ok. 105 mld euro. Dla porównania, Polska po akcesji otrzymała ok. 40?mld euro. Widać, że mimo tak ogromnych środków finansowych, jakie otrzymała Grecja, nastroje społeczne są niechętne dalszym wyrzeczeniom.

Załóżmy, że Grecja opuszcza strefę euro. Co to oznacza dla polskiej gospodarki?

Największe zagrożenie to turbulencje na rynkach finansowych, które negatywnie odbiją się na kursie złotego i cenie papierów dłużnych. Z tego powodu pogorszy się też zapewne sytuacja płynnościowa sektora bankowego, na co będą miały wpływ również kłopoty zagranicznych matek banków działających w Polsce. Jeśli chodzi o kanał handlowy – tu jestem bardziej spokojny. Słabsze euro pomoże gospodarce niemieckiej, więc również popytowi na nasze towary.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego