W liście przesłanym do redakcji przekonuje, że propozycja stworzenia uregulowań kwestii tzw. spółek groszowych (ich akcje kosztują mniej niż 1 zł), podobnych do wzorców z rynku amerykańskiego (NASDAQ National), jest zupełnym nieporozumieniem. Przypomnijmy, że obowiązuje tam zasada, iż tanie spółki, które przez pół roku nie podwyższą swojego kursu powyżej dolara (np. scalając akcje), muszą pogodzić się z zawieszeniem handlu akcjami. Inwestor przekonuje, że co prawda jest wielkim zwolennikiem rynku amerykańskiego, jednak przeniesienie na polski grunt tylko tej jednej zasady nie jest dobrym pomysłem.
– To tak jakby do fiata 126p zamontować koło od mercedesa – wyjaśnia. – Jeśli faktycznie zależy komuś na poprawie jakości rynku kapitałowego i znacznym zwiększeniu obrotów i płynności, należy przyjąć także inne zasady obowiązujące na rynkach USA – pisze.
Wśród tych zasad inwestor wymienia m.in.: zniesienie widełek ograniczających wzrost lub spadek kursów, stosowanie zmniejszonego kroku notowań do np. 0,1 grosza czy wprowadzenie podobnych regulacji także dla emitentów, których kurs przekracza 100 zł. Inwestor przekonuje, że dopiero wprowadzenie tych zasad znacząco poprawi jakość warszawskiego parkietu. Dodaje też, że jest to kolejna próba regulacji nic praktycznie niewnosząca do faktycznej poprawy rynku, a porównywanie GPW do NYSE czy NASDAQ jest błędne, bo polski rynek bardziej przypomina OTC, gdzie regulacje groszówek nie występują. Patrowicz posiada m.in. akcje Fonu, Atlantisu i Urlopy.pl. Ich kurs kształtują się poniżej 1 zł.
SOB