Zarysowany obraz był daleki od jednoznaczności. Część raportów – jak Beżowa Księga Fed – pokazała pogorszenie kondycji gospodarki, gdy inne – jak comiesięczne dane Departamentu Pracy – pozwoliły patrzeć w przyszłość z nieco większym optymizmem. W środek tej niepewności wbił się absurdalny spór pomiędzy Donaldem Trumpem i Elonem Muskiem, którzy pokłócili się w mediach społecznościowych o program obniżek podatków i zwiększenia zadłużenia amerykańskiego rządu federalnego. Szczeniacka w sumie pyskówka i wzajemne oskarżenia między prezydentem USA i najbogatszym człowiekiem świata spowodowały, iż w trakcie sesji czwartkowych Wall Street oddała połowę wcześniejszych zwyżek, by w piątek poszukać wzrostów w kontekście łagodzenia zwarcia między Trumpem i Muskiem. Jak wielkie szkody poczyniła wymiana ciosów najlepiej oddaje czwartkowy spadek akcji Tesli o kilkanaście procent, który nie został odrobiony piątkowym wzrostem o 3,7 procent. Niemniej, popyt wygrał tydzień zwyżkami głównych indeksów. Na Wall Street DJIA wzrósł o 1,2 procent przy zwyżce Nasdaqa Composite o 2,2 procent i umocnieniu szerokiego S&P500 o 1,5 procent, gdy lokomotywa ostatnich zwyżek – koszyk MAG7 mierzony ETF-em Roundhill Magnificent Seven – zyskała ledwie 0,7 procent. Europa odpowiedziała zwyżkami głównych średnich i niemiecki DAX zyskał 1,3 procent, gdy francuski CAC dodał 0,7 procent.
Pomijając szum na linii Trump-Musk, nie można mieć wątpliwości, iż pierwszy tydzień czerwca zostanie zapamiętany głównie przez pryzmat piątkowego raportu z rynku pracy w USA, który zaprzeczył innym słabym odczytom z tego samego segmentu i pozwolił inwestorom czekać na większą dawkę zmiennych w przyszłości. W istocie, dane nie były wcale tak dobre, jak wskazują piątkowe zwyżki indeksów na Wall Street. Wprawdzie majowy wzrost liczby miejsc pracy poza rolnictwem wyniósł 139 tys. – gdy prognoza mówiła o 130 tys., a ciche oczekiwania rynku oscylowały wokół 110 tys. – ale rewizje danych za poprzednie dwa miesiące o 95 tys. czynią raport zwyczajnie ostrzegawczym. W istocie, dane nie są na tyle złe, by przyspieszyły obniżki ceny kredyty ze strony Fed, ale też na tyle dobre, by pozwoliły zakończyć grę w cieniu stagflacyjnych obaw, które zdominowały handel po ogłoszeniu nowego reżimu celnego przez prezydenta USA. W naszej opinii dane łagodzą nieco obawy przed szybką deterioracją klimatu inwestycyjnego, ale nie kończą pytań o recesję, nie mówiąc już o spowolnieniu wzrostu gospodarczego. W istocie, dane z rynku pracy pozwalają wszystkim czekać na zakończenie najważniejszych negocjacji handlowych prowadzonych przez USA bez wyceniania nowych scenariuszy. Problem w tym, iż w części skracają również perspektywę inwestycyjną przez skupienie uwagi na każdej kolejnej publikacji w poszukiwaniu wskazówek na temat ryzyka recesji.
Ostatni element oznacza, iż w bliskiej przyszłości rynki będą operowały od raportu do raportu i od kolejnego doniesienia medialnego – czy wystąpienia medialnego prezydenta USA – do kolejnego sygnału na temat przebiegu negocjacji handlowych. Na poziomie faktów rynkowych akcje są w idealnym położeniu do czekania na nowe zmienne. Tylko w przypadku S&P500 można mówić o odrobieniu całości strat poniesionych przez indeks po ogłoszeniu nowych stawek celnych przez Donalda Trumpa. Zwyżka indeksu od dołka kwietniowej wyprzedaży wyniosła około 20 procent, więc nie brakuje też powodów do realizacji zysków. Również Europa, która wspinała się na szczyty hossy i historyczne maksima, ma powody do realizacji zysków. Starczy odnotować fakt, iż Europejski Bank Centralny właściwie ogłosił bliski koniec cyklu obniżek ceny kredytu, który był jednym z fundamentów maszerowania indeksów na północ i wybicia się niemieckiego DAX-a na historyczne maksima. Na poziomie praktyki oznacza to, iż wakacyjnie miesiące mogą przynieść korekty, a w najlepszym przypadku konsolidacje. Po drodze inwestorzy będą mogli ze spokojem obserwować negocjacje na temat nowego reżimu celnego oraz dobić do sezonu publikacji wyników za II kwartał. Całość sumuje się w układ, w którym mniej będzie fajerwerków, a najwięcej dryfu i szumu, również technicznego. W praktyce, warto oczekiwać nieco mniejszych emocji, które uczynią czerwiec okresem przygotowania do lipcowego spotkania z wynikami spółek i późniejszego wakacyjnego wyciszenia.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ