Przyjmijmy również, że z podobną sytuacją wzrostu gospodarczego i hossy będziemy mieli do czynienia na Starym Kontynencie. Do tego dołóżmy tanie, ale już nie dramatycznie taniejące surowce. Przy tych trzech całkiem realistycznych założeniach dochodzimy do wniosku, że wzrosty mogą zagościć również na parkietach rynków wschodzących, w tym na GPW – uważa Mateusz Marcinkiewicz z TFI Capital Partners.
W podobnym tonie wypowiadają się inne instytucje. – U progu 2016 r. niezręcznie jest ponownie mówić o dobrych fundamentach krajowej gospodarki i poprawiającym się otoczeniu zewnętrznym, te same czynniki powinny prowadzić do wzrostów w mijającym roku. Najsilniejszym argumentem za rosnącymi cenami akcji w najbliższych miesiącach jest więc to, że wszystkie znane obecnie pomysły polityczne zostały już z nawiązką zdyskontowane przez rynek, przeszkodą przed wzrostami mogą być tylko nowe – ocenia Kamil Cisowski z MetLife TFI. – Pole do korekty, i chociaż częściowego nadrobienia dystansu do pozostałych giełd europejskich, jest tak duże, że scenariuszem bazowym na najbliższe sześć miesięcy wydają się wzrosty o 5–10 proc. – przekonuje.
Jednocześnie jednak część ekspertów nie zamierza grać pod to odbicie. – Nadal będziemy inwestować według naszych strategii private equity oraz absolute return polegających na niezależnym od rynku inwestowaniu w wartość – twierdzi Joanna Kwiatkowska, zarządzająca TFI Capital Partners. – Wciąż zbyt dużym ryzykiem pozostaje dalsza likwidacja OFE. Już teraz nie mamy w naszych dwóch funduszach małych i średnich spółek z dużym udziałem OFE w akcjonariacie – wskazuje Kwiatkowska. Ona i jej koledzy z zespołu zamierzają za to dalej szukać okazji inwestycyjnych wśród małych spółek, w tym na New Connect. – Wizerunek małej giełdy jest mocno nadwerężony, co sprawia, że wyceny nawet bardzo dobrych spółek są niższe niż na rynku głównym – tłumaczy Kwiatkowska.