Grupy zrzeszające najbardziej radykalnych frankowiczów, np. Stop Bankowemu Bezprawiu, popierają projekt ugrupowania Kukiz'15, oznaczający odwalutowanie kredytów, czyli potraktowanie ich tak jakby zostały udzielone w złotych. Platforma Obywatelska odgrzała swój pomysł z poprzedniej kadencji, czyli przewalutowanie, porównanie kredytu z analogicznym udzielonym w złotych i podzielenie się kosztem wynikającym z różnic kursowych po połowie przez banki i klientów. W tej propozycji są ograniczenia, bo restrukturyzacji podlegałyby kredyty na mieszkania, ale spełniające pewne warunki, m.in. z  ograniczeniem metrażu.

Największe szanse ma oczywiście prezydencki projekt zakładający zwrot nadpłat związanych ze stosowaniem przez banki spreadów przy przeliczaniu kredytu przy wypłacie oraz przy spłacie miesięcznych rat. Według niego frankowicze otrzymają zwrot tych nadpłat dla kwoty kredytu wynoszącej maksymalnie do 350 tys. zł i wyliczonych do momentu wejścia w życie tzw. ustawy spreadowej w 2011 roku.

Są jednak duże rozbieżności w kalkulacji kosztów prezydenckiej propozycji. Komisja Nadzoru Finansowego ocenia, że łączne koszty, jakie banki poniosłyby w związku z wejściem w życie ustawy spreadowej w zaproponowanej wersji, sięgnęłyby 9,3 mld zł. To ponaddwukrotnie więcej, niż szacowała Kancelaria Prezydenta, która zakładała, że będzie to 3,6–4 mld zł. Także NBP szacował, że może to być wyższa kwota. Bank centralny zgłosił też uwagi do tego projektu, choć samą jego ideę popiera. W opinii NBP zasadne byłoby ograniczenie zwrotu spreadów do kredytu na zakup nieruchomości, w której mieszka kredytobiorca, oraz obniżenie kwoty, dla której liczony jest zwrot, z 350 tys. zł do 255,5 tys. Takie zmiany w projekcie popiera nowy przewodniczący KNF Marek Chrzanowski. Saj