Finlandia przez wiele lat miała jeden z najbardziej zamkniętych rynków hazardowych w Europie, oparty na monopolu państwowym. Z zewnątrz mogło się wydawać, że to stabilny model – państwo kontroluje rynek i czerpie z niego zyski. Dlaczego jednak podjęto decyzję o zmianie prawa i jakie były najważniejsze argumenty w debacie publicznej poprzedzającej tę reformę?

Głównym powodem były kwestie finansowe, ale także odpowiedzialna gra. Do końca 2016 r. mieliśmy w Finlandii trzy monopole – oddzielnie dla kasyn, loterii i zakładów sportowych oraz wyścigów konnych. Rząd zdecydował się wtedy utrzymać system monopolu, ale łącząc wszystkie trzy spółki w jeden podmiot. Byłem odpowiedzialny za ten proces. Niestety, ten model się nie sprawdził.

Dlaczego?

W 2017 r. państwo fińskie osiągało z hazardu prawie 1,3 mld euro rocznie. Dziś, po ośmiu latach, jest to już tylko około 600 mln euro. Jednocześnie liczba dorosłych narażonych na problemy z hazardem wzrosła z 3 proc. do 4 proc. Pieniądze zaczęły odpływać za granicę, a skala problemów społecznych związanych z hazardem była coraz większa. Trzeba było coś zmienić. Kiedy Veikkaus, państwowa spółka w Finlandii, która przez lata posiadała monopol na organizowanie gier hazardowych, a zarazem mój były pracodawca, ogłosiła, że nie chce dalej działać w formule monopolu, wszystkie partie parlamentarne niespodziewanie doszły do porozumienia. Uznano, że musimy przejść na system licencyjny.

W wielu krajach monopolistyczne spółki starają się za wszelką cenę utrzymać swoje przywileje.

W Finlandii wręcz przeciwnie – Veikkaus poparł przejście na system licencyjny w zakładach sportowych i kasynach online. Co ważne, licencje będą obowiązywać zarówno w kanale internetowym, jak i w punktach stacjonarnych. Ostatecznie spółka zachowała monopol w loteriach, kasynach stacjonarnych i grach natychmiastowych online (tzw. eInstant). Próbowała jeszcze utrzymać wyłączność w zakładach na wyścigi konne, ale tę batalię przegrała. Właśnie dlatego, że Veikkaus wsparł zmiany, politykom łatwiej było uzyskać szerokie poparcie dla nowego prawa. Dziś wszystkie partie parlamentarne stoją za reformą.

Na jakim etapie jest proces?

Projekt ustawy jest już w parlamencie. Nowe prawo ma wejść w życie z początkiem 2026 r., a system licencyjny zacznie funkcjonować w praktyce od 2027 r., po okresie przejściowym trwającym rok-półtora roku. Naszym celem jest zwiększenie dochodów państwa przy jednoczesnym zapewnieniu lepszej ochrony graczy.

Monopol państwowy miał dawać państwu pełną kontrolę, a jednak – jak pan wspomina – nie spełnił swojej roli. Jakie były jego największe wady?

Veikkaus działał w bardzo sztywnych ramach regulacyjnych, z wieloma ograniczeniami. Tymczasem zagraniczne serwisy hazardowe stale rozwijały swoją ofertę i stawały się bardziej atrakcyjne dla graczy. Z punktu widzenia klientów, rynek szarej strefy był po prostu lepszy. Regulator nie dysponował skutecznymi narzędziami, by z tym walczyć.

Jakie korzyści ma przynieść nowy system licencyjny?

W nowym systemie wszyscy licencjonowani operatorzy będą działać na tych samych zasadach. Konkurencja stanie się uczciwa. Jeśli – a mam nadzieję, że tak się stanie – odsetek graczy korzystających z legalnych serwisów wzrośnie z obecnych 50 proc. do około 90 proc., państwo zyska większe dochody i będzie mogło skuteczniej ograniczać problemy związane z hazardem.

W Polsce również toczy się dyskusja o przyszłości rynku hazardowego i jego regulacji. Czy doświadczenia Finlandii przypominają sytuację, którą obserwujemy dziś w naszym kraju?

Ogólnie tak, choć są pewne różnice. W Finlandii nie było ostrej debaty politycznej – wszystkie partie, zarówno rządzące, jak i opozycyjne, zgodziły się, że obecne przepisy nie działają.

Jakie wnioski Polska mogłaby wyciągnąć z fińskiej ścieżki zmian?

Moja rada dla Polski jest prosta: prawo powinno być jasne, a warunki uzyskania licencji – rozsądne, niekoniecznie perfekcyjne. Ważne, by klienci chętnie wybierali operatorów działających legalnie. Ale sama ustawa to nie wszystko. Trzeba też skutecznie kontrolować operatorów z szarej strefy. Szwedzi zmienili przepisy, które wyglądały dobrze, ale regulator w praktyce ścigał wyłącznie licencjonowanych operatorów, a nie nielegalnych. W efekcie część firm stwierdziła, że lepiej działać poza systemem. Dlatego regulator musi skupiać się przede wszystkim na blokowaniu i eliminacji szarej strefy. Tylko wtedy system zadziała i gracze będą respektować prawo.

Partner relacji: Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich