O takim prezencie na pierwsze urodziny rząd Beaty Szydło z pewnością nie marzył. Jak oszacował wstępnie GUS, w III kwartale polska gospodarka urosła o zaledwie 2,5 proc. rok do roku. To najgorszy wynik od trzech lat. Na tle ubiegłego roku, gdy gospodarka urosła o 3,9 proc., już pierwsze półrocze 2016 r. było mocno rozczarowujące. Realny wzrost PKB (liczony w cenach stałych roku poprzedniego) w I kw. sięgnął 3 proc. rok do roku, a w II kw. 3,1 proc. Znając już większość danych miesięcznych z III kwartału, ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się dalszego spowolnienia wzrostu, ale tylko do 2,9 proc. rok do roku. Tylko dwóch największych pesymistów oczekiwało wzrostu na poziomie 2,5 proc.
Rząd nie bez winy
Ze względu na przypadającą w środę pierwszą rocznicę działalności rządu Beaty Szydło krytyczni wobec ekipy Prawa i Sprawiedliwości komentatorzy wtorkowe dane GUS uznali za dowód na jej nieudolność. Rzeczywistość wyraźnie bowiem odstaje od założeń do ustawy budżetowej na ten rok, wedle których PKB miał powiększyć się o 3,8 proc.
Ale obwinianie gabinetu Beaty Szydło za rozczarowującą koniunkturę byłoby dużym uproszczeniem. Wstępny szacunek PKB nie zawiera jeszcze danych dotyczących struktury wzrostu, ale ekonomiści przypuszczają, że spowolnienie rozwoju w III kwartale to efekt zapaści w inwestycjach, na którą dodatkowo nałożyły się słabe wyniki handlu zagranicznego. W ankiecie z końca października ekonomiści przeciętnie spodziewali się, że nakłady brutto na środki trwałe spadły o 4,1 proc. rok do roku, po zniżce o 3,6 proc. w II kwartale i 1,8 proc. w I kwartale.
Po wtorkowych danych GUS część ekonomistów oceniła, że inwestycje mogły zmaleć jeszcze bardziej. Jednak zdaniem Krystiana Jaworskiego, ekonomisty z Credit Agricole Bank Polska, dynamika inwestycji mogła nawet wzrosnąć, za to na wzrost PKB ujemnie wpłynął tzw. eksport netto (różnica między eksportem i importem). W II kwartale dodał on do wzrostu PKB aż 0,8 pkt proc.
2017 r. bez fajerwerków
Wyniki handlu zagranicznego są w większym stopniu zależne od koniunktury międzynarodowej niż od polityki rządu. Z kolei zapaść w inwestycjach jest w dużej mierze związana z przestojem w wydatkowaniu funduszy unijnych. To, jak tłumaczył kilka dni temu w wywiadzie dla „Parkietu" wicepremier i minister rozwoju oraz finansów Mateusz Morawiecki, wynika m.in. z tego, że rząd PO „prawie w ogóle nie przygotował się do wykorzystania funduszy z nowej perspektywy finansowej UE na lata 2014–2020". Na to nakłada się spadek skłonności firm do inwestowania, związany m.in. z niepewnością co do kształtowania się koniunktury na świecie.