Jak poinformowało we wtorek Ministerstwo Finansów, w listopadzie sprzedaż obligacji detalicznych sięgnęła 318 mln zł. To niezły wynik, choć znacznie słabszy niż w październiku, gdy sprzedaż wyniosła 870 mln zł, najwięcej od listopada ub.r.
W październiku zapadła jednak „listopadowa jedenastka", ciesząca się dużym wzięciem specjalna emisja z listopada ub.r. Resort finansów zaproponował posiadaczom tych papierów ich zamianę na obligacje oszczędnościowe ze standardowej oferty na atrakcyjnych warunkach, co podbiło wyniki sprzedaży. W listopadzie tego efektu już nie było. Od początku roku inwestorzy indywidualni kupili obligacje skarbowe za 4,3 mld zł. Dla porównania, w całym ub.r. sprzedaż wyniosła 3,2 mld zł.
Listopad był drugim miesiącem sprzedaży 6- i 12-letnich obligacji rodzinnych. W październiku popyt na nie wyniósł zaledwie 783 tys. zł, w listopadzie 1,34 mln zł. To wciąż ułamek całkowitej sprzedaży obligacji.
MF oczekuje, że zainteresowanie obligacjami rodzinnymi będzie się stopniowo zwiększało, wraz ze skumulowaną wartością wypłat z 500+. Dodatkowo, począwszy od grudnia, resort podniósł oprocentowanie tych papierów w pierwszym roku o 0,2 pkt proc. (do, odpowiednio, 2,8 i 3,2 proc.).
Wielu ekspertów wątpi jednak w to, że obligacje rodzinne zyskają popularność. Wskazują, że Polacy nie są zainteresowani długoterminowymi inwestycjami. W strukturze sprzedaży obligacji detalicznych dominują dwulatki. W tym roku odpowiadały za 77,5 proc. popytu, rok wcześniej za 50,9 proc., ale wtedy 27,3 proc. sprzedaży przypadło na emisje specjalne, o jeszcze krótszych terminach zapadalności.