Na chińskim rynku nieruchomości zaczęła się wojna cenowa, gdyż władze samorządowe wycofały się z polityki interwencji oraz pozwoliły deweloperom na duże cięcia cen mieszkań - donosi agencja Bloomberga. Objawem tego zjawiska było m.in. dokonana przez jednego z pekińskich deweloperów obniżka o 18 proc. cen mieszkań w nowym osiedlu na przedmieściach chińskiej stolicy. Wymusiła ona na konkurencji rozpoczęcie podobnych promocji. W Shenzen władze miejskie zatwierdziły natomiast obniżkę cen mieszkań wynoszącą u jednego z deweloperów aż 29 proc.
Czytaj więcej
Sprzedaż detaliczna w Chinach była lepsza od prognoz, ale rozczarowały dane o produkcji przemysłowej oraz o cenach i sprzedaży nieruchomości. Rządowe działania stymulacyjne nie zdołały ożywić rynku mieszkaniowego.
Z danych firmy China Index Holdings wynika, że w co najmniej dziesięciu chińskim metropoliach władze zrezygnowały z wytycznych mających za zadanie utrzymywanie wsparcia dla cen nowych nieruchomości mieszkalnych. Uznały, że popyt rynkowy powinien odgrywać większą rolę przy kształtowaniu cen.
- To prawdopodobnie przełoży się na większe spadki cen nieruchomości w większości miast. Wpłynie to również na nastroje, gdyż potencjalni nabywcy będą czekać, aż ceny osiągną dno - uważa Kristy Hung, analityczka Bloomberg Intelligence.
Jak wygląda kryzys na chińskim rynku nieruchomości?
Dotychczas obowiązujące w chińskich metropoliach ograniczenia pozwalały bardzo mocno hamować spadki cen nowych domów. Od szczytu z połowy 2021 r. ceny spadły o około 7 proc., podczas gdy nieruchomości mieszkalne na rynku wtórnym staniały o około 13 proc. W niektórych miastach przeceny na rynku wtórnym były jeszcze większe. W Pekinie sięgnęła ona 27 proc. od szczytu, a w Szenzen aż 37 proc. To sprawiało, że mniej było kupców chętnych na nabywanie nowych domów i mieszkań.