Czy świat będzie lepszy w 2054?

Gospodarka globalna za 30 lat będzie kształtowana przez sprzeczne trendy. Starzeniu się Zachodu i Chin towarzyszyć będzie eksplozja demograficzna w krajach biedniejszych. Barierą dla robotyzacji może stać się natomiast nieumiejętnie prowadzona zielona transformacja.

Publikacja: 15.02.2024 06:00

Fot. AdobeStock

Fot. AdobeStock

Foto: 391105876

Czy gospodarka światowa za 30 lat będzie bardzo mocno się różniła od obecnej? Jakie czekają ją wyzwania, szanse i zagrożenia? Nie jest łatwo odpowiedzieć na te pytania.

Los płata bowiem figle ludziom, narodom i cywilizacjom, i sprawia, że każda prognoza może trafić do kosza. Załóżmy jednak, że pewne główne trendy rozwojowe (i cofające rozwój) będą kontynuowane. Czy w ich wyniku powstanie świat bardziej zamożny, bezpieczny i sprawiedliwy, czy też przywodzący na myśl różne dystopie s.f.?

Czynnik ludzki

O ile ludzkiej populacji nie przetrzebią wojny nuklearne, zarazy, inwazje z Kosmosu czy bunty androidów, to w 2054 r. będzie dużo więcej ludzi na Ziemi niż obecnie. Prognozy ONZ mówią, że w 2050 r. globalna populacja osiągnie poziom 9,7 mld ludzi. Najludniejszym kontynentem ma być wówczas Azja, zamieszkiwana przez 5,3 mld ludzi, a na drugim miejscu ma się znaleźć Afryka, której ludność może się powiększyć z obecnych 1,46 mld do 2,5 mld ludzi. Ogółem liczba mieszkańców gorzej rozwiniętej części świata ma wzrosnąć z 6,5 mld do 9,7 mld. Zmieni się w tym czasie ranking największych gospodarek globu. Obecnie w jego pierwszej piątce są: USA, Chiny, Niemcy, Japonia oraz Indie. Według prognozy Goldmana Sachsa w 2050 r. będą tam odpowiednio: Chiny, USA, Indie, Indonezja i Niemcy. Centrum gospodarcze świata mocniej przemieści się więc ku Azji Wschodniej. Świat będzie się jednak rozwijał wolniej. O ile w latach 2010–2019 tempo wzrostu globalnego PKB wynosiło średnio 3,2 proc., to w latach 2050–2059 ma wynosić 2 proc. W przypadku Polski, według prognoz Goldmana Sachsa, wyhamuje ono z 3,7 proc. do 0,7 proc.

Populacja Europy w tym czasie spadnie z 742 mln do 703 mln (dla porównania: w 1950 r. liczyła 549 mln i była dwa razy większa niż populacja Afryki). Twórcy prognoz demograficznych ONZ nie uwzględnili jednak ważnego czynnika, jakim są migracje. Można jednak założyć, że jeśli kraje Afryki pozostaną stosunkowo ubogie i niestabilne, Europę będą czekały fale migracji dużo większe niż w ostatnich latach, trwale zmieniające jej kulturę i porządek społeczny. Niektórzy widzą w tym szansę na przeciwdziałanie starzeniu się populacji. Eksperci ONZ już w 2000 r. przewidywali, że Europa powinna przyjmować prawie 13 mln migrantów rocznie, by w 2050 r. na każdą osobę w wieku 65+ przypadały cztery osoby w wieku produkcyjnym. Ilu z tych przybyszów odnalazłoby się jednak na europejskim rynku pracy, a ilu stałoby się obciążeniem dla systemu opieki społecznej?

Starzenie się społeczeństw będzie problemem dotykającym nie tylko Europy. O ile w 2022 r. około 10 proc. globalnej populacji było w wieku od 65 lat wzwyż, to w 2050 r. w tej kategorii wiekowej może być 16 proc. mieszkańców świata. Będzie ich dwa razy więcej niż dzieci do lat pięciu. W Chinach w wieku emerytalnym ma być wówczas 39 proc. ludności – no chyba że wiek emerytalny zostanie tam podniesiony. Jego przesuwanie, wraz z ograniczaniem innych świadczeń, grozi też innym starzejącym się społeczeństwom. Starsi ludzie będą więc coraz dłużej aktywni na rynku pracy. Rynek konsumencki będzie natomiast coraz mocniej dostosowywał się do ich potrzeb. Kolejne pokolenia mogą mieć więc coraz bardziej „pod górkę” pod względem ekonomicznym.

Remedium na problem starzenia się społeczeństw oraz imigrację zastępczą,może być jednak robotyzacja i sztuczna inteligencja. Po co bowiem zatrudniać staruszka lub imigranta z Trzeciego Świata skoro wzrost gospodarczy będą wypracowywały roboty i algorytmy? Spadnie jednak popyt na pracę nie tylko takich osób. Goldman Sachs prognozuje, że generatywna sztuczna inteligencja może pozbawić pracy 300 mln ludzi. Eksperci z różnych instytucji od dawna traktują ją oraz robotykę jako zagrożenie dla wielu prac wykonywanych manualnie, a także dla zawodów umysłowych opartych na rutynowych czynnościach (takich jak sprzedaż czy decyzje urzędnicze). „Wciąż będą prawnicy, architekci, księgowi i menedżerowie, tylko będzie ich mniej, gdyż sztuczna inteligencja będzie zastępowała ich pracę. Zawody opiekuńcze są najmniej zagrożone, przynajmniej na tą chwilę. Automatyzacja tego rodzaju prac, w których ważne są interakcje społeczne, wydaje się być odległa, nawet jeśli zdobyły już rozgłos japońskie eksperymenty z robotami w sektorze opieki. (…) Większa część siły roboczej będzie zatrudniona w sektorze ochrony zdrowia, opieki i edukacji. Więcej czasu wolnego może też sprzyjać tworzeniu nowych miejsc pracy” – piszą eksperci z brytyjskiego The Future of Work Hub.

A co z ludźmi, którzy nie będą nadawać się do opieki nad staruszkami i nauczania dzieci? Część znajdzie pewnie zajęcie przy konserwacji robotów, część w sektorze rozrywkowym, wojsku, policji czy w ulicznej gastronomii. Z pewnością powstaną również nowe zawody, związane z rozwojem technologicznym. Mimo to ogromne rzesze ludzi mogą pozostać bez zajęcia. Czy rządy będą więc im wypłacały minimalny dochód gwarantowany? Czy też rządząca sztuczna inteligencja uzna, że bezrobotni i mieszkańcy krajów słabiej rozwiniętych są niepotrzebnymi pasożytami i zdecyduje o ich eksterminacji?

Kwestia zasilania

Na drodze do realizacji scenariusza przewidującego tyranię sztucznej inteligencji może jednak stanąć Zielony Ład. Sztuczna inteligencja i roboty potrzebują bowiem prądu do działania. Jeśli będzie on zbyt drogi, to stanie się on barierą dla postępu technicznego. Tak może się stać, jeśli ambitne plany dekarbonizacji gospodarek (przewidujące cięcia emisji CO2 w UE o 90 proc. do 2040 r.) będą oparte na zawodnych technologiach odnawialnych. Taka transformacja będzie wymagała w UE 1,5 bln euro inwestycji rocznie do 2050 r. i ogromnych ilości stali, aluminium, miedzi oraz metali ziem rzadkich. I nie wiadomo, czy to realnie wpłynie na klimat.

Może więc lepiej oprzeć zieloną transformację na atomie lub poczekać na lepsze technologie w przyszłości?

Gdy gospodarka ludzka wyjdzie poza Ziemię

Za 30 lat poza Ziemią może już funkcjonować nowa ludzka gospodarka – na Marsie. Elon Musk, właściciel m.in. SpaceX, zapowiedział już, że do 2050 r. na Czerwonej Planecie powstanie miasto liczące 1 mln ludzi. Komponenty potrzebne do jego zbudowania mają zostać przetransportowane przez 1000 rakiet Starship. W 2021 r. w jednym ze swoich tweetów Musk już się żartobliwie mianował „Imperatorem Marsa”. Oby tylko jego marsjański eksperyment nie przekształcił się w dystopijną dyktaturę rodem z „Pamięci absolutnej”...

Niewątpliwie zbudowanie ludzkiej kolonii na Marsie będzie trudnym przedsięwzięciem, ale też otworzy przed ludzkością ogromne szanse. Otworzy drogę do eksploatacji bogactw naturalnych innych ciał Układu Słonecznego. Ludzkość będzie mogła więc sięgnąć po minerały skryte pod powierzchnią Księżyca czy planetoid. Zainteresowanie komercyjne może przyciągnąć choćby planetoida 16 Psyche, z której prawdopodobnie można pozyskać złoto, żelazo i nikiel, których wartość szacowana jest na 10 bld USD (1 biliard to milion miliardów). Naukowcy szacują, że cenne złoża surowców znajdują się na około 1,5 tys. spośród znanych nam planetoid. Na Księżycu znajdują się natomiast duże złoża Helu-3, czyli izotopu, który może zrewolucjonizować energetykę.

Początek kolonizacji Układu Słonecznego będzie wydarzeniem epokowym, porównywalnym z wyprawą Kolumba z 1492 r. Otworzy on szansę na rozwiązanie problemu przeludnienia i kurczących się zasobów naturalnych naszej planety. Jeff Bezos, założyciel Amazona, od dawna snuje wizje mówiące, że w przyszłości cały przemysł ciężki zostanie przeniesiony poza Ziemię, a nasza planeta zyska w ten sposób szansę na uzdrowienie swojego środowiska. Możliwy jest też jednak scenariusz znany z filmu „Elizjum” – bogate elity będą żyć na stacjach kosmicznych, a reszta ludzi będzie się zmagała na Ziemi z nędzą i zmianami klimatu. HK

Gospodarka światowa
Ekonomiczny Nobel za badania nad dobrobytem
Gospodarka światowa
Nobel z ekonomii, czyli niedoceniane wektory zmian na lepsze
Gospodarka światowa
Trump trochę lepszy dla giełd niż Biden
Gospodarka światowa
Nagroda Nobla z ekonomii w 2024 r. przyznana. Laureatami badacze nierówności
Gospodarka światowa
Wall Street między zasiekami a rekordami. Indeksy strachu alarmują
Gospodarka światowa
Cybercab i Robovan. Elon Musk ogłasza rewolucję w transporcie