Czy korupcyjny system Putina może pogrzebać imperium?

Gospodarka rosyjska zaczyna odczuwać skutki sankcji, a część analityków spodziewa się jej skurczenia w tym roku o kilkanaście procent. Moskiewski rynek finansowy stał się praktycznie „nieinwestowalny".

Aktualizacja: 05.03.2022 18:50 Publikacja: 05.03.2022 18:16

Rosyjski prezydent Władimir Putin sprawiał w ostatnich dniach wrażenie oderwanego od rzeczywistości.

Rosyjski prezydent Władimir Putin sprawiał w ostatnich dniach wrażenie oderwanego od rzeczywistości. Mimo porażek na froncie i zachodnich sankcji twierdził, że nadal dąży do „denazyfikacji” i „demilitaryzacji” Ukrainy.

Foto: Alexey NIKOLSKY / SPUTNIK / AFP

Czy rosyjski prezydent Władimir Putin zostanie kiedyś osądzony jako „imperialistyczny agent", który niszczył Rosję od środka? Kiedyś takie pytanie wydawało się absurdalne. Wszak obowiązywał mit Putina jako wszechpotężnego przywódcy, który odbudowuje potęgę Rosji i zawsze ogrywa Zachód.

Niesprowokowana inwazja na Ukrainę doprowadziła jednak do upadku tego mitu. Coraz częściej zaczęły się pojawiać wśród analityków głosy, że 69-letni rosyjski przywódca być może „oszalał" lub przynajmniej zbytnio uwierzył w swoją potęgę. Inwazja na Ukrainę została bowiem fatalnie przygotowana propagandowo i wojskowo.

Krążące w mediach społecznościowych filmy pokazujące bezradnych rosyjskich żołnierzy i masę porzuconego lub zniszczonego sprzętu wojskowego podważyły mit silnej i profesjonalnej rosyjskiej armii. Równie bezradna okazała się rosyjska dyplomacja, gdyż od Rosji odwróciły się nawet kraje dotychczas tak jej przyjazne jak Niemcy.

Przy okazji Rosja w kilka dni zniszczyła swój rynek finansowy. Stał się on praktycznie nieinwestowalny dla graczy z zagranicy, a notowane w Londynie rosyjskie giganty, takie jak Sbierbank czy Gazprom, stały się spółkami groszowymi. Rosję też czeka najprawdopodobniej ciężka recesja.

Analitycy Oxford Economics szacują, że w tym roku PKB Rosji może spaść nawet o 6 proc., a w przyszłym o 7 proc. Polski Instytut Ekonomiczny spodziewa się skurczenia jej gospodarki w tym roku nawet o 15–20 proc. Miliarder Oleg Deripaska prognozuje,że Rosja może być pogrążona w ciężkim kryzysie przez trzy lata. I na co to wszystko było Putinowi?

Zacinająca się machina

Zapewne gdyby Kijów został zdobyty w ciągu pierwszych 72 godzin od inwazji, to Zachód wprowadziłby dużo bardziej powściągliwe sankcje przeciwko Rosji. Wiele krajów Unii Europejskiej mocno przecież opierało się przed odcinaniem od systemu SWIFT części rosyjskich banków, a i USA dosyć wolno przystępowały do sięgania po finansową „opcję nuklearną".

Historia potoczyła się jednak inaczej – Ukraińcy stawili twardy opór, a Rosjanie zaczęli ponosić ciężkie straty. Sporą część winy za katastrofę, której doświadcza moskiewski rynek finansowy, odpowiadają generałowie, którzy przygotowali inwazję, spodziewając się słabego oporu i licząc na rozgrywkę równie łatwą, jak z zajęcie Kabulu w 1979 r. czy Czechosłowacji w 1968 r. Tak się składa, że generałowie ci są również częścią systemu korupcyjnego zbudowanego przez Putina. O ich podejrzanie dużych majątkach pisała choćby Fundacja ds. Walki z Korupcją założona przez Aleksieja Nawalnego.

Rosyjską armię reformował Anatolij Sierdukow, minister obrony w latach 2007–2012. Przy okazji narobił sobie mnóstwo wrogów wśród różnych grup interesu. Wykłócał się m.in. z producentami uzbrojenia oraz innymi dostawcami sprzętu w kwestii jakości i ceny oferowanych przez nich towarów. Nie miał też przyjaciół wśród generałów. Stracił więc stanowisko po aferze korupcyjnej wykrytej w jego resorcie. Zastąpił go Siergiej Szojgu, minister ds. sytuacji nadzwyczajnych, kierujący od 1991 r. rosyjskimi służbami ratowniczymi. Szojgu był na szczytach władzy od początku istnienia Federacji Rosyjskiej, za rządów wszystkich ekip. Już samo to świadczy, że potrafi się dobrze „ustawić". O jego zdolnościach świadczy również to, że dorobił się posiadłości na moskiewskim przedmieściu Barwicha, którą wyceniano w 2018 r. na 18 mln USD. Pałacyk mający dachy stylizowane na świątynię buddyjską miała kupić w 2009 r. Ksenia Szojgu, córka ministra. Miała ona wówczas 18 lat.

Czytaj więcej

Rosja desperacko ogranicza odpływ kapitału z rynku

Podejrzewany o korupcję na dużą skalę był też generał Wiktor Zołotow, dowódca Rosgwardii, czyli wojsk wewnętrznych. Niedoświadczona bojowo Rosgwardia została rzucona w trakcie inwazji na pierwszą linię frontu i poniosła duże straty. Jej komendant nie ma doświadczenia wojskowego, gdyż karierę zaczynał w prywatnej firmie ochroniarskiej. Owa spółka, nosząca nazwę Baltik-Eksport, ochraniała wyższych urzędników miejskich Sankt Petersburga, a przy okazji była podejrzewana o wymuszanie haraczy. Jej prezes Roman Cepow zginął po otruciu substancją radioaktywną. Zołotow podczas pracy w tej firmie zaprzyjaźnił się z Putinem i stał się jego partnerem w judo. Gdy Putin został w 2000 r. prezydentem Federacji Rosyjskiej, zrobił Zołotowa szefem swojej ochrony. Zajmował on to stanowisko do 2013 r., a w 2016 r. został mianowany komendantem Rosgwardii. Organizacja Nawalnego wykryła, że podczas kierowania tymi wojskami Zołotow zdefraudował co najmniej 29 mln USD na kontraktach na dostawy dla swoich oddziałów. Dowódca Rosgwardii odpowiedział na to, wyzywając Nawalnego na pojedynek.

– Nikt nie dał ci solidnego kopniaka w tyłek. Wzywam cię więc na pojedynek. Obiecuję, że w ciągu kilku minut zrobię z ciebie soczysty befsztyk – zapewniał Zołotow. Do zapowiedzianej bijatyki jednak nie doszło, bo Nawalny trafił do kolonii karnej. Coś jednak w oskarżeniach o korupcji przy dostawach musiało być na rzeczy, gdyż racje żywnościowe znajdowane przy rosyjskich żołnierzach na Ukrainie były przeterminowane czasem nawet o pięć lat.

Cofnięcie zegara historii

Przez dwie dekady poparcie społeczne w Rosji dla Putina opierało się na poczuciu, że może on zapewnić zwykłym Rosjanom dobrobyt, a ojczyźnie powrót imperialnej chwały. Oba filary poparcia zaczynają się chwiać. Długie kolejki Rosjan ustawiających się na początku tygodnia pod bankomatami i kantorami świadczą o zachwianiu ich wiary w stabilność krajowego systemu bankowego. W końcówce tygodnia podobne kolejki ustawiały się pod sklepami Ikei. Ludzie ruszyli robić w nich zakupy, zanim szwedzki koncern całkowicie wycofa się z Rosji.

Odcięcie usług Apple Pay i Google Pay zaskoczylo mieszkańców Moskwy próbujących kupić bilety do metra za pomocą swoich smartfonów. Wycieczki z Rosji do Egiptu podrożały w ciągu kilku dni o 65 proc.

Rosyjskie władze zapewniają, że kraj przetrwa te niedogodności. I zapewne mają wiele racji. Problem jednak w tym, że awanturnictwo Putina może cofnąć Rosję w rozwoju. Może stać się ona jedynie słabszym, surowcowym zapleczem Chin. Czyż to nie brzmi jak plan realizowany przez wrogiego agenta?

Czas gospodarczej stagnacji i demograficznego cofania się

Przez siedem lat poprzedzających światowy kryzys finansowy rosyjska gospodarka rozwijała się dynamicznie, rosnąc o średnio 7 proc. rocznie. Kraj bogacił się i modernizował dzięki boomowi na rynku surowców energetycznych, a dużą część chwały za to przypisywano Putinowi. W 2012 r., gdy Putin walczył o trzecią prezydencką kadencję, obiecywał, że gospodarka będzie rosnąć po 5 proc. rocznie, by dogonić inne światowe potęgi. Celu tego nie udało się zrealizować. Nie tylko ze względu na dosyć ograniczone sankcje nałożone na Rosję po zajęciu przez nią Krymu w 2014 r. Gospodarce rosyjskiej nie sprzyjała również sytuacja na rynku naftowym. Najwyższe tempo wzrostu po 2012 r. a przed pandemią Rosja osiągnęła w 2018 r., gdy jej PKB zwiększył się o 2,8 proc. W 2020 r. jej PKB spadł o 3 proc., co odzwierciedlało stosunkowo małą rolę sektora usług w gospodarce, a w 2021 r. odbił w górę o 4,7 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował na 2022 r. 2,9 proc. wzrostu, ale projekcja ta jest już mocno nieaktualna.

Czytaj więcej

Czego chce Putin i co może skłonić go do przerwania wojny?

W 2013 r. Ministerstwo Gospodarki Federacji Rosyjskiej opublikowało raport mówiący, że Rosję czekają dwie dekady słabego wzrostu gospodarczego. Wskazywał, że średnie tempo wzrostu rosyjskiego PKB wyniesie w latach 2013–2030 tylko 2,5 proc. Dla pozostałych państw grupy BRIC (czyli Brazylii, Indii oraz Chin) sięgnie ono w tym czasie 5,2 proc., a dla całego świata 3,5 proc. Prognozy resortu gospodarki wskazywały, że udział Rosji w PKB świata spadnie z 4 proc. w 2012 r. do 3,4 proc. w 2030 r. Będzie to przede wszystkim skutkiem nadmiernego uzależnienia kraju od koniunktury na rynkach surowców. – Czynniki stojące za szybkim wzrostem gospodarczym, którego doświadczaliśmy przed kryzysem, zostały wyczerpane – mówił Aleksiej Uliukajew, ówczesny minister gospodarki.

Na to nakładają się problemy demograficzne kraju. Rosyjski demograf Aleksiej Raksza wyliczył, że w ciągu 12 miesięcy do końca września 2021 r. populacja Rosji zmniejszyła się o 997 tys. osób. Poprzednio tak duży spadek odnotowano w latach 1999–2000. hK

Gospodarka światowa
USA. Vibecesja, czyli gdy dane rozmijają się z nastrojami zwykłych ludzi
Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?